30 sierpnia 2012

25. Zaskoczenie

Gdy tylko znalazłam się w domu. Od razu zrzuciłam z siebie ubranie i pognałam do łazienki. Napuściłam do wanny ciepłej wody i zanurzyłam się w niej relaksując. Siedziałam tak w ciszy relaksując się i rozmyślając o tym wszystkim Nie mam kompletnie żadnego pojęcia jak postąpić. Sądzę, ze uda mi się to wszystko przemyśleć na wsi u mej babci. Jednak teraz w głowie mam jeden wielki bałagan jak powinnam postąpić. Mimo wszystko takich decyzji nie podejmuje się od tak. Bo mogę stracić mi bliską osobę kosztem tej drugiej. Nim się obejrzałam woda zrobiła się letnia dlatego od razu się umyłam i wyszłam z wanny owijając się białym ręcznikiem. Gdy dokładnie się wytarłam ciało i posmarowałam balsamem. Założyłam białą bieliznę po czym stanęłam przed lustrem i związałam prawie, że suche włosy w splotłam w warkocza pozwalając mu aby opadał swobodnie na prawym ramieniu. Następnie nałożyłam na twarz tylko kram i pomalowałam oczy tuszem. Gotowa weszłam do pokoju i zarzuciłam na siebie beżowe spodnie do tego brązowy pasek i tego samego kolory balerinki. Natomiast na górę zarzuciłam cienką  bluzeczkę w paski, a na to popielaty sweterek. 


Ubrana skierowałam się do kuchni aby napić się czego i zjeść. Po przygotowaniu sobie kilku kanapek i herbaty usiadła na sofie w salonie i włączyłam film. Jednak jak szybko go włączyłam tak wyłączyłam. Bo gdy tylko zjadałam podeszłam do szafy wzięłam nie wielką torbę i weszłam do mojego pokoju. Po pół godzinnym przewracaniu ubrań w końcu się spakowałam. Spojrzałam na zegar, który wskazywał 18. Wzięłam więc torbę bagażową i weszłam z nią do salonu. Po czym wzięłam brązową torbę na ramię i włożyłam do niej kilka potrzebnych rzeczy, a także portfel i komórkę.

Siedziałem w salonie i oglądałem film wraz z tatą i dziadkiem Sakury. Którzy cały czas o czymś rozmawiali jednak ja nie zbyt wdrażałem się w nią. jedyne o czym myślałem to o tym co widziałem dziś. Nadal nie mogłam uwierzyć w to, że ona z nim. No ale obiecałem coś i nie złamie obietnicy. Tylko, że to cholernie coli, bo za każdym razem gdy zamknę oczy na dłuższy czas mam to przed oczami, a w środku aż mnie zżera złość i zazdrość. Będę walczył by być z nią, ale dam jej wybór i wolność bo ją kocham.
- Sasuke - usłyszałem czyiś głos . Gdy tylko powróciłem na ziemię ujrzałem przed sobą babcię Sakury.
- Tak?
- Możemy jechać - odparła kierując się w stronę wyjścia.
- Dobrze - uśmiechnąłem się nikle - zaraz przyjdę. - dodałem na co kobieta kiwnęła i wraz z starszym mężczyzną ruszyła do drzwi. Ja natomiast podszedłem do blondynki i spojrzałem na nią.
- Uważaj na siebie - odezwała się po chwili gładząc mnie po policzku. Muszę przyznać, że ta ciąża bardzo na nią wpłynęła.
- Wiesz, że będę - odparłem i ucałowałem ją w czoło.
- Kocham Cię - uśmiechnęła się do mnie.
- Ja ciebie też - spojrzałem na nią po raz ostatni i ucałowałem w usta. Po czym wyszedłem z domu i wsiadłem do samochodu.
- Jedzmy - odezwała się kobieta z tyłu. Na co ja od razu ruszyłem z piskiem opon kierując się do mieszkania Sakury, aby ją po drodze zabrać. Gdy tylko znaleźliśmy się na miejscu Sakura już na nas czekała. Dlatego bez chwili zastanowienia wyszedłem i podszedłem do niej, by wziąć bagaż, który schowałem do bagażnika. Natomiast zielono oka wsiadła do samochodu, a po chwili także ja. Odpaliłem auto i ruszyłem mając nadzieje, że to tam się wszystko wyjaśni.

Zaspana kiedy się przebudziłam otworzyłam delikatnie oczy i spojrzała przed siebie gdzie ujrzałam Sasuke, który skupiony siedziała za kierownicą. Delikatnie się obróciłam tak że teraz mogłam patrzeć na drogę.
- Już się obudziłaś - usłyszałam głos tuż obok na co kiwnęłam głową - za godzinę będziemy na miejscu - dodał jakby wiedział, że o to właśnie chciałam zapytać. Odruchowo obróciłam się do tyłu gdzie dziadek wraz z babcią spali. W sumie nie dziwie im się byli zmęczeni, a oni mają już swój wiek.

No tak nim się obejrzeliśmy byliśmy już na miejscu. Gdy tylko dojechaliśmy zaparkowałem tuż przed domem i odpiąłem pasy. Oparłem się o siedzenie i spokojnie wypuściłem powietrze z ust. Ze spokojem spojrzałem w bok i zauważyłem, że Sakury nie ma. Dlatego bez zastanowienia wyszedłem ze samochodu i udałem się do nich.
- Pomóc wam? - spojrzałem na dwie kobiety, które właśnie stały przy bagażniku wyciągając torby.
- Jeśli byś mógł - odezwała się starsza kobieta i wskazała na dwie torby, które zaraz wziąłem i skierowałem się z nimi do środka. Po odstawieniu ich wróciłem  z powrotem do nich gdy nagle przede mną znalazła się Sakura. Prawie co by się przewróciła gdyby nie to, że zdążyłem ją złapać i wtedy nasze spojrzenia się spotkały. A ja patrzyłem w jej oczy próbując cokolwiek z nich wyczytać. Jednak od odwróciła wzrok  i szybko odeszła. Po czym ruszyłem pomóc wnieść resztę.

Właśnie znajdowałam się w pokoju, który wskazała mi babcia. Świeżo wykąpana i zrelaksowana siedziałam na łóżku smarując nogi balsamem. Co jakiś czas spojrzałam na komórkę zastanawiając się nad tym czy zadzwonić do Saia i porozmawiać z nim o tym co się wydarzyło czy jednak poczekać, aż wrócę. Z głośnym westchnięciem wstałam, podtrzymując jedną ręką ręcznik aby mi nie spadł i weszłam do nie wielkiej łazienki. Odłożyłam balsam i usiadłam na brzegu wanny. Podniosłam głowę do góry i spojrzałam w lustro patrząc na swoje odbicie.
- Co się dzieje  z twoim życiem - zapytałam samą siebie zerkając na moją twarz i analizując każdy jej centymetr. Nie miałam pojęcia dlaczego zmieniło się ono o 180 stopni. Niegdyś było w nim tak spokojnie, a teraz to jeden wielki wulkan, który czeka na to aby wybuchnąć. Zaśmiałam się sama do siebie nawet nie wiem z czego i weszłam z powrotem do pokoju. Kiedy odwróciłam się w stronę drzwi stanęłam jak wmurowana.

Nudziłem się i to strasznie. Po tym jak pomogłem im posiedziałem jakiś czas z babcią Sakury, po czym poszedłem do swojego pokoju, by się odświeżyć. Gdy tylko z zrobiłem postanowiłem zobaczyć co u Sakury i namówić ją na krótki spacer. Właśnie stałem przed drzwiami do jej pokoju. Przez chwilę wahałem się czy aby zapukać jednak w końcu zebrałem się na odwagę. Czekałem z chwile, aż w końcu się odezwie ale nic nie usłyszałem. Dlatego wszedłem do środka delikatnie uchylając drzwi najpierw rozejrzałem się. Po chwili nim się obejrzałem byłem już w środku i stałem oparty o zamknięte drzwi. Kiedy wziąłem głęboki wdech poczułem w nozdrzach jej słodki zapach , który teraz roznosił się po cały pokoju. Delektując się ta chwilą podniosłem głowę do góry i spojrzałem w bok. Niespodziewanie ujrzałem tam Sakurę, która teraz patrzyła na mnie swymi zielonymi oczami. Najwyraźniej była zaskoczona moją wizytą.
Patrzyłem na nią tak samo jak ona na mnie lecz chwile potem zauważyłem, że jest ona w samym ręczniku. Poczułem narastające we mnie pożądanie na sam jej widok. Próbowałem się skupić jednak gdy patrzyłem na jej piękne zgrabne ciało, które teraz przykrywał jedynie ręcznik owinięty dookoła. Pokazując jej nagie smukłe i długie nogi.  Do tego  jej mokre długie włosy, które opadały na jej nagie ramiona. Zauważyłem jak jej policzki zrobiły się różowe co jeszcze bardziej dawało jej uroku.
- Co tu robisz? - zapytała trzymając mocno ręcznik ręką.
- Chciałem zapytać czy nie wybierzesz się ze mną na spacer -uśmiechnąłem się - ale wybrałem zły moment- dodałem patrząc na nią.
- Zgadza się - odparła oburzona - mógłbyś przestać się tak patrzeć - stwierdziła na co ja odwróciłem natychmiast wzrok.
- Przepraszam. To jak będzie?
- Pójdę ale teraz wyjdź muszę się ubrać - wskazała palcem na drzwi podchodząc kilka kroków bliżej - No już! - uniosła się. Chwilę później już mnie u niej nie było.
Stałem teraz  oparty o ścianę i próbowałem dojść do siebie. Postanowiłem wrócić do swojego pokoju. Gdy się tam znalazłem wszedłem do łazienki i spojrzałem w lustro. Od razu rzuciły mi się w oczy moje policzki, które teraz były lekko czerwone. Natychmast odkręciłem zimną wodę i obmyłem kilka razy twarz, aby zbić temperaturę.

27 sierpnia 2012

24.Pocałunek

Nie spodziewałem się jej słów tym bardziej teraz. Zaskoczony tą cala sytuacją wpatrywałem się na nią swymi karymi tęczówkami. Właśnie teraz analizowałem wszystko w głowie co się dzieje. Nie spodziewanie przejechała swymi drobnymi palcami po mej klatce piersiowej. Przez co po całym mym ciele przeszły ciarki i zrobiło mi się gorącą. Odruchowo spojrzałem w  jej piękne zielone oczy, które są jak dwa szmaragdy i zatopiłem się w nich przez moment odlatując.
- No dalej - wyszeptała mi do ucha drażniąc mnie swym miarowym oddechem przy szyi, tym samym przywracając mnie na ziemię.
- Nie mogę - sprzeciwiłem się jej. Co anjwidoczniej jej się nie spodobało, ponieważ na jej twarzy pojawiła się mina nie zadowolenia. Mimo woli na mej twarzy pojawił się nikły uśmiech, który zaraz znikł. Nie spodziewanie poczułem jej miękkie, soczyste usta, które smakowały jak...hmmm maliny. Słodkie maliny. Przez dłuższą chwilę walczyłem sam ze sobą, gdy w końcu poddałem się i zacząłem oddawać pocałunki. Po chwili jednak to ja przejąłem inicjatywę i schodziłem pocałunkami coraz to niżej.Kiedy zatrzymałem się na jej pięknych piersiach, postanowiłem napawać się przez chwilę ich widokiem. W końcu  i tam składałem me pocałunki na zmianę, masując przez materiał jej piersi. Po czym z powrotem wróciłem do jej ust. Ale nagle otrząsnąłem się i odsunąłem od niej.
- Nie - odezwałem się po chwili i podniosłem z miejsca.
- Ale dlaczego? - spoglądała na mnie podpierając się na łokciach. Kiedy tak na nią patrzyłem widziałem w jej oczach pożądanie i namiętność.
- Bo jesteś pijana a ja nie chcę Cię wykorzystać żebyś później miała mi to za złe - odparłem i wziąłem ją na ręce. Po cichu wszedłem wraz z nią w mych ramionach do domu i skierowałem się na górę. Gdy udało mi się bez problemu wejść wraz z nią po schodach już po chwili znalazłem się w jej  pokoju. Delikatnie ułożyłem ją  na łóżku i zdjąłem jej balerinki. Chwilę później gdy została w samej bieliźnie okryłem ją kołdrą i wyszedłem z pokoju.


O poranku gdy się przebudziłam spostrzegłam, że mam na sobie tylko bieliznę. Po czym zaczęłam analizować gdzie się znajduje. Gdy mniej więcej wszystko do mnie dotarło podniosłam do pozycji siedzącej czego pożałowałam, ponieważ poczułam ogromny ból głowy. Z okropnym bólem położyłam się  znowu na poduszkę i obróciłam na bok w stronę okna kiedy nagle oślepiły mnie promienie słońca sprawiając jeszcze większy ból. Z miną męczennika wstałam ostrożnie z łóżka i poczłapałam od razu do łazienki. Już po chwili zrzuciłam z siebie bieliznę i weszłam pod prysznic, odkręcając korek z zimną wodą. Pozwoliłam sobie aby przez chwilę mogłam się obudzić i załagodzić ten cały ból chodź troszkę. Stałam w spokoju z głowa zwróconą do góry, kiedy nagle wszystkie wzorjsze wspomnienie zaczęły docierać do mnie z ogromną prędkością. I to właśnie wtedy uświadomiłam sobie co się stało i  w jaki sposób znalazłam się w moim pokoju.W szybkim tempie wyszła z pod prysznica i owinięta jedynie ręcznikiem weszła do pokoju. Narzuciła
jasne jeansy różową bojówkę i luźny sweterek rozpinany i różowe szpilki. Po czym pognałam szybko na dół poszukać Sasuke.


Gdy znalazłam się na dole weszłam do salonu gdzie zastałam wszystkich przy stoliku. Każdy spojrzał się w moją stronę, aż mi się głupio zrobiło dlatego bez chwili zastanowienia usiadłam na kerześle obok Saia. Pech chciał, że akurat na przeciw Sasuke. Zażenowana i zawstydzona wczorajszym moim wybrykiem nie umiałam spojrzeć na niego dlatego cały czas siedziałam ze spuszczona głową wcale się nie odzywając.
- A więc co chce cie do picia.- odezwała się ciocia. 
- Kawę - odparł każdy za siebie. Widać było, że co nie którzy jeszcze się nie obudzili po wczorajszym piciu.
- Kiedy wracacie do domu? - zwrócił się tata do mej babci.
- Myślę, że dziś wieczorem. - uśmiechnęła się.
- To ja was odwiozę - odezwałam się po chwili. 
- Dobrze. Ale myślałam, że to Sasuke nas odwiezie. - dodała spoglądając na niego.- oczywiście jeśli to nie będzie kłopot.
- Oczywiście, że nie.
- No ale kochana możesz jechać z nim - dodał dziadek. A ja jedynie spojrzałam na Sasuke, który w tym momencie także mi się przyglądał.
- Pomyśle. - Po chwili w przyszła ciocia wraz z mamą. Które podały kawę i ciasto. Resztę dnia minęło nam bardzo dobrze.

Po czasie spędzonym z rodziną Ino udałem się na górę, aby odświeżyć. Gdy znalazłem się w swoim pokoju. nagle rozległo się pukanie do drzwi. Bez zastanowienia podszedłem do nich i otworzyłem je gdzie ujrzałem w nich babcie Sakury. Bardzo mnie zaskoczyła tym, że przyszła do mnie.  
- Możemy porozmawiać? - odezwała się po chwili. Ja jedynie kiwnąłem głową i wpuściłem ją do środka po czym wskazałem, by usiadła na fotelu, a sam usiadłem na drugim na przeciw niej.
- A więc o co chodzi? 
- Mam pewną propozycje do ciebie i sądzę, że zgodzisz się na nią - odparła zagadkowo.
- A dokładniej.
- Chce abyś wziął kilka ubrań swoich, kiedy będziesz nas odwoził ponieważ chce abyście zostali u nas kilka dni.
- Tylko, że Sakura się nie zgodzi - stwierdziłem.
- Zgodzi się. Ja już wszystko wymyśliłam. 
- No dobrze trzymam panią za słowo. 

Po miłym spędzeniu czasu pomogłam posprzątać wszystko ze stołu postanowiłam wyjść troszkę na zewnątrz. dlatego wybrałam się do ogrodu. Szłam zamyślona gdy nagle poczułam czyjś uścisk. Odruchowo odwróciłam się w stronę tej osoby. Okazało się, że to Sai mnie zaczepił.
- Co tutaj robisz? - zapytała się go dalej idąc ścieżką, która prowadziła do mego ulubionego miejsca.
- Szukałem Cię z tego co wiem to nie długo wyjeżdżasz. 
- No tak. - przytakłam mu.
- Przeszedłem się pożegnać bo zaraz wracam do domu - odparł do chwili milczenia. 
- Tak szybko? - obróciłam się w jego stronę zatrzymując. 
- Przecież nie długo wyjeżdżasz, prawda? - powiedział spokojnie, lecz ja wyczułam w jego głosie smutek.
- Ale wrócę - uśmiechnęłam się do niego klepiąc go w ramie.
- Wiem.
- Co jest? - spojrzałam na niego i pociągnęłam go za sobą. Kiedy znaleźliśmy się koło drzewa usiadłam wraz z nim na ławce. - mów.
- Co mam powiedzieć?.
- Co Ci leży. - uśmiechnęłam się do niego aby go wesprzeć jakoś. Lecz jego zachowanie było bardzo dziwne.
- Nic mi nie jest - odparł - a teraz przepraszam Cię ale będę się zbierał. - po czym poniósł się i ruszył w stronę domu.
- Poczekaj - wstałam za nim i złapałam go za rękę. - proszę Cię - ściszyłam lekko głos patrząc na niego. On jedynie nic nie powiedział tylko zbiył się do mnie. Przez co ja puściłam jego rękę w nadzei, że porozmawiamy. Jednak wszystko potoczylo się inaczej. Sai zbliżył się do mnie po czym nie spodziewanie mnie pocałował. Byłam w kompletnym szoku, ponieważ nie spodziewałam się tego. Delikatnie przysunął się do mnie i czule całował mnie. Nie byłam pewna czy powinnam oddać tego pocałunku.Jednak cały czas stałam zaskoczona. Nie wiem kiedy oderwał się ode mnie, a moje ciało zapragnęło więcej. No ale jednak rozum przewyższał.
- Przepraszam - odezwał się po chwili cały czas patrząc w me oczy. Dotknął delikatnie mego policzka i odszedł. A ja sama zostałam nie mogąc przyswoić tego co się właśnie stało. Kiedy tylko oprzytomniałam odruchowo spojrzałam gdzie odchodzi i dotknęłam swych ust opuszkami palców.

Spakowałem potrzebne rzeczy do walizki i zszedłem do garażu, by ją schować. Gdy tylko to zrobiłem wyszedłem tylnym wyjściem do ogrodu. Miałem już wyjść gdy ujrzałem Sakurę z nim i stanąłem jak wryty tym o zobaczyłem. Oni się właśnie całowali. Na sam ten widok zawrzało we mnie, aż miałem ochotę podejść do niego i obić mu tą buźkę. Jednak musiałem się hamować ze względu na obietnice którą złożyłem. Nie mogłem patrzeć na tą sytuację dlatego wyszedłem na zewnątrz i wszedłem przez taras do domu. Miałem nadzieję, że mnie nie widzieli.
Gdy znalazłem się w salonie poszedłem do kuchni i nalazłem sobie soku, który wypiłem za jednym łykiem. Po czym włożyłem szklane naczynie do zlewu i skierowałem się w stronę schodów. 
- Kochanie gdzie idziesz? - usłyszałem za sobą głos Ino.
- Do pokoju chcę wypocząć. - odparłem i obróciłem się w stronę blondynki, która stała oparta o ścianę.
- Może razem będzie odpoczywać? - zapytała podchodząc do mnie i przytulając się.
- No dobrze.
- Kochany jesteś - spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się do niej. Na co ona zbliżyła się do mnie i pocałowała.

Gdy tylko pożegnałam się z rodzicami. Postanowiłam zadzwonić po taksówkę i jechać do domu, aby się przygotować.Mimo tego, że Sasuke proponował podwieś mnie do domu nie chciałam z nim teraz przebywać nie po tym co się stało. Kilka minut później w końcu się pojawił się mój transport. dlatego wyszłam i skierowałam się do samochodu, by wsiąść. Nie mogła nadal uwierzyć w to co się stało. Musze z nim porozmawiać o tym co się stało. Przecież jesteśmy przyjaciółmi nie rozumiem dlaczego to wszystko posuwa się w złym kierunku. A do tego jeszcze to co się wydarzyło z Sasuke. Przytłacza mnie to wszystko.
- Jesteśmy - odezwał się mężczyzna, który wuyrwął mnie z rozmyśleń.
- Ah tak - odparłam z uśmiechem po czym wręczyłam mu pieniądze  - dziękuję - dodałam i zamknęłam drzwi. Obróciłam się w stronę budynku i ruszyłam do domu.

13 sierpnia 2012

23. Niszcze i wymazuje

 Stałem wraz z Ino w kuchni gdy usłyszałem znajomy głos, a blondynka pociągnęła mnie nagle do salony. Gdy się tam znaleźliśmy zauważyłem od razu Sakurę wyglądała prześlicznie, aż nie mogłem oderwać od niej wzroku zbyt cholernie mnie przyciąga do siebie. Jednak nagle zauważyłem obok niej jakiegoś chłopaka co mnie bardzo wkurzyło i zaskoczyło. Dlatego dyskretnie ukrywając mój stan emocjonalny, który aż w środku rozpierał mnie ze złości. spojrzałem na niego i zmierzyłem od góry do dołu.  On nie będąc mi dłużny patrzył na mnie  z wyższością i dumną, stanął obok sakury i objął ją w pasie co mną jeszcze bardziej zawrzało, a on najwidoczniej to wykorzystuje.
- Coś nie tak - zwróciła się do mnie Sakura, na co otrząsnąłem się i odwróciłem od niego wzrok. Spojrzałem na nią i zauważyłem, że przygląda mi się bardzo dokładnie zatrzymując się na mych oczach w których zapewne teraz była sama złość i nawet jej spojrzenie tego nie załagodziło.
- A co ma być - odparłem opryskliwie pod wpływem emocji, które mną targnęły w tym momencie. Różowo włosa jedynie zawiedziona od wróciła wzrok i zaczęła rozmawiać z jej znajomym. Najzwyczajniej dobrze się bawiąc z jego towarzystwie.
- A więc możemy zaczynać kolację - odezwała się pani Rin wychodząc z kuchni wraz z mamą Ino. Nagle po całym domu rozległ się dźwięk dzwonka od drzwi.
- Pójdę otworzyć - powiedziała Sakura i zaraz już jej nie było.
- Ciekawe kto to? - zapytała brązowo włosa i spojrzała na drugą kobietę.

Gdy znalazłam się przy drzwiach od razu je otworzyłam po czym ujrzałam w nich moich dziadków. Szczęśliwa rzuciłam się na nich i mocno przytuliłam obojga. Nie spodziewałam się ich dziś, a mama nic mi o nich nie mówiła zapewne sama nie wiedziała.
- Niespodzianka -  uśmiechnął się dziadek, który stał za babcią.
- Co wy tutaj robicie? - zapytałam odbierając od babci ogromną torbę z jedzeniem.
- Przyjechaliśmy do naszego kochanego syna - zaśmiała się wchodząc do środka.
- To wspaniale - odparłam i zamknęłam za nimi drzwi. - Idźcie dalej do salonu tam są wszyscy - wyjaśniłam im i sama skierowałam się za nimi. Kiedy weszliśmy do salonu od razu zauważyłam jak ucieszyła się mama, a jeszcze bardziej tata.
- Mama, tata? - zaskoczony podszedł do nich.
- No a kto - odparł dziadek i zrobił śmieszną minę  z grymasem na twarzy, kiedy zrobił krok do przodu.
- Och synu własnych rodziców nie poznajesz? - zapytała babcia kręcąc głową, na co wszyscy się zaśmiali.
- Miło nam, że przyjechaliście - odezwała się mama i stanęła obok taty. Najpierw witając się z nimi.
- Nam też Rin - uśmiechnęła się - wiesz przywiozłam trochę konfitur i owoców ze sadu.
- I to wszystko dźwigałaś sama z tatą?
- Ależ skąd Yosu.
- Znajomy młody chłopak, który u nas pracuje nas przywiózł. - odparł dziadek.

Cały czas przyglądałem się sytuacji, gdzie rodzice Sakury rozmawiali z jej dziadkami. Gdy spojrzałem w bok Ino siedziała na sofie nawet nie wiem kiedy się tam znalazła i z uśmiechem na twarzy patrzyła na tą całą sytuację. Jednak mój wzrok przeniósł się na Sakurę, która akurat kierowała się w moją stronę wraz z ogromną torbą.
- Daj pomogę Ci - podszedłem do niej i odebrałem to od niej.
- Nie musiałeś - oburzyła się - ale dziękuję - dodała i momentalnie uśmiechnęła.
- Ciężkie - stwierdziłem podążając wraz z nią do kuchni.
- No trochę tak - zgodziła się ze mną - połóż to tutaj  - wskazała na blat.
- Ok - przytaknąłem i odłożyłem torbę tam gdzie mi kazała po czym odsunąłem się i oparłem z drugiej strony. Sakura natomiast zaczęła wszystko wyciągać, a następnie chować.
- Idź do Ino - powiedziała stojąc do mnie tyłem.
- Ona teraz jest zajęta czym innym i sądzę, że mnie nie potrzebuje - stwierdziłem.
- To ciekawe.
- Może - odparłem obojętnie cały czas patrząc na Sakure.

 Kiedy skończyłam schowałam torbę do szuflady i obróciłam się przodem do Sasuke gdzie ujrzałam przed sobą czarne oczy  jak smoła przyglądające się każdemu mojemu ruchowi.
- Coś nie tak? - zapytałam na co on mi nic nie odpowiedział dlatego nie mając zamiaru tracić na niego czasu postanowiłam wrócić do reszty.
- Sakura....- odezwał się do mnie, a ja poczułam jak złapał mnie za moją rękę tym samym zatrzymując mnie. Zdezorientowana spojrzałam na niego próbując wyczytać cokolwiek z jego oczu. - dlaczego taka jesteś?
- Jaka? - zapytałam nadal patrząc się w jego oczy.
- Zimna dla mnie - odezwał się po chwili. - nie mogę tego wytrzymać, że mnie tak traktujesz zależy mi  na Tobie...wiesz, że Cię....
- Przestań - przerwałam mu nie mogą tego słuchać. Zła wyrwałam rękę i postanowiłam odejść. Jednak zatrzymałam się kilka kroków dalej od niego. - wiesz dlaczego taka jestem? - zapytałam. Nie oczekując jego odpowiedzi kontynuowałam dalej - ponieważ mnie okłamałeś, a ja nienawidzę kłamstwa dlatego......- przerwałam na chwilę nabierając powietrza - niszczę i wymazuję takie osoby z mego życia.....
- Nie wierzę - odezwał się przerywając mi.
- Uwierz - stwierdziłam - chce o tobie zapomnieć o tym wszystkim i znienawidzić - dodałam  i odeszłam zostawiając go samego.

Nie mogłem w to uwierzyć co mi powiedziała ona uważa mnie za kłamcę. Może mi ma rację, a może nie ja chciałem jej o tym powiedzieć ale w odpowiednim momencie. No cóż teraz już jest za późno na wyjaśnienia, a ja kretyn to wszystkie spieprzyłem i sam do tego doprowadziłem.
- Cholera jasna - przekląłem głośno.
- Sasuke wszystkie dobrze? - usłyszałem głos blondynki.
- Tak tylko uderzyłem się w kolano - skłamałem i odwróciłem się w jej stronę masując niby obolałe mnie miejsce.
- Aha - spojrzała na mnie - a teraz chodź na kolację wszyscy na ciebie czekają - dodała i pociągnęła do salonu. Kiedy się tam znalazłem zająłem miejsce na przeciwko niej. Nie mogąc teraz na nią patrzeć odwróciłem głowę w stronę Ino.
- Przepraszam, że musieliście czekać - odezwałem się po chwili.
- Nic się nie stało - odezwał się ojciec Sakury - a teraz życzę wszystkim smacznego. - po czym po chwili wszyscy zaczęli jeść.

Dwie godziny później wszyscy nadal siedzieli  w salonie i cieszyli się swoim towarzystwem i miłą atmosferą. No prawie wszyscy Sasuke od naszej rozmowy unika mnie. Przez co teraz żałuję, że wypowiedziałam kilka słów za dużo. Smutna rozejrzałam się po pomieszczeniu i obserwowałam wszystkich przez chwilę. Zwrócona w stronę stołu gdzie siedział mój tata, dziadek i Sai, którzy świetnie się ze sobą dogadywali, najwidoczniej zaciekle o czym rozmawiając w między czasie wznosili toasty. Zauważyłam, że także Sasuke siedział nie daleko nich już lekko wstawiony pił wraz z nimi, teraz akurat pijąc drinka.
Znudzona trzymałam w ręce kieliszek z winem degustując je co jakiś czas. Obok mnie natomiast siedziała moja mama, Ino, ciocia i babcia o czymś rozmawiając. Nie miałam nastroju na jakie kolwiek rozmowy. Jednak nie chciałam psuć innym przyjęcia.
- Sakura idziesz z nami na górę obejrzeć ubrana dla dziecka? - zwróciła się do mnie mama.
- Nie - zaprzeczyła upijając wino - zastanę tutaj.
- No dobrze - odparła i odeszła dołączając do reszty kobiet.
Zazdroszczę Ino, że w końcu będzie mamą i spadnie na nią ten zaszczyt. Siedząc na sofie oparłam się plecami o nią i trzymając kieliszek tuż przy ustach rozmyślałam o mojej przyszłości. Bardzo ciekawi mnie jaka ona będzie? Czy zostanę mamą? I kto będzie moim mężem?
- Curuś chodź do nas - zawołał mnie tata machając ręką aby tu przyszła. Bez zastanowienie podniosłam się zajmowanego miejsca i podeszła do nich siadając obok niego.
- Może napijesz się z nami z okazji mych urodzin?
- No nie wiem tato - próbowałam się jakoś z tego wykręcić. - ktoś musi prowadzić
- Będziecie spać u nas - oparł - nie wiesz pokoi jest bardzo dużo.
- No dobrze.
- Świetnie - stwierdził tata i nalał każdemu wódki do kieliszka.

Znudzony i lekko pijany siedziałem przy samy końcu stolika, gdzie popijałem drinka. Cały czas przysłuchiwałem się o czym rozmawiają. Próbowałem teraz zapomnieć o tym co mi powiedziała Sakura. Nie spodziewanie znalazła się obok nich siadając obok.
- Sasuke chodź napijesz się z nami - zwrócił się do mnie jej ojciec.
- No nie wiem.
- Toast za przyszłego wuja nie wypijesz - stwierdził oburzony , co w tym stanie wydawało się śmieszne.
- Dobra - odparłem i podszedłem bliżej siadając. Dopiero chwilę później dotarło do mnie, że usiadłem tuż obok niej.
- No to zdrowie - odezwał się jej dziadek  z okrzykiem po czym każdy się na pił.
Kilka kolejnych mieszanych z drinkami zadziałało na mnie i Sakure bardzo mocno. Po godzinie byliśmy już całkiem pijani. Gdy już nie było czego pić wszyscy rozeszli się do pokoi. Jedynie ja zostałem na dole, a przynajmniej tak myślałem. Kiedy wyszedłem na zewnątrz  w samych spodniach ujrzałem w ogrodzie światło. Podszedłem bliżej i zauważałem, że przy oczku pod wiśnią siedzi Sakura. Po cichu nie chcąc jej wystraszyć stanąłem przed nią. Dopiero teraz zauważyłem, że śpi. Wyglądała tak pięknie. Księżyc świecił na nią, a jej długie włosy opadały lekko zakrywając jej buzie.
Postanowiłem ukucnąć przy niej i obudzić, jednak przez chwilę patrzyłem na nią.
- Sakura obudź się - wyszeptałem jej do ucha. - Sakura - uniosłem nieco wyżej głos.

Nagle usłyszałam czyich głos przy moim uchu. Na początku myślałam, że mi się to śni jednak kiedy poczułam powiem wiatru i kogoś oddech na mojej szyi. Przebudziłam się i ostrożnie otworzyłam oczy. Kiedy tylko obraz stał się bardziej wyrazisty spostrzegłam na sobą czarne oczy i włosy. Po dłuższej chwili dotarło do mnie, że to Sasuke.
- Wszystko dobrze? - zwrócił się do mnie trzymając mnie za rękę.
- Sasuke - wyszeptałam jego imię cały czas patrząc na niego.
- Jesteś pijana - stwierdził co mi się nie zbyt spodobało. - Chodź zaprowadzę Cię do twojego pokoju. - odparł i złapał mnie za ręce abym wstała.
- Niee...- sprzeciwiłam się i pociągnęłam go w swoją stronę tak, że wylądowałam na trawie, a on na mnie.
- Sakura.... - przejechałam po jego klatce piersiowej delikatnie puszkami palców, a kiedy wypowiedział moje imię aż przeszedł mnie dreszcz.
- Hm.... - spojrzałam na niego uwodzicielsko i przybliżyłam do jego szyi - pocałuj mnie - wyszeptałam. Po czym spojrzałam na niego, a on patrzył na mnie zaskoczony.


6 sierpnia 2012

22. Kolacja

   Po dojechaniu na miejsce zaparkowałam samochód na podjeździe. Spojrzałam jeszcze tylko przelotnię na Saia i uśmiechnęłam się do niego. Z ciekawością wyjrzałam przez szybę i ujrzałam duży dom ze ślicznym ogrodem. Od razu potem oboje wysiedliśmy i skierowaliśmy się do jego domu. Nie pewnie nacisnęłam na dzwonek, gdzie po krótszej chwili w drzwiach ukazała się starsza kobieta. Z uśmiechem na twarzy patrzyła na nas po czym szczęśliwa podeszła do niego i przytuliła.
- Sai kochanie - uśmiechnięta trzymała go za rękę - w końcu wróciłeś.
- Witaj - odwzajemnił jej uśmiech patrząc na nią. - mamo to jest Sakura - wskazał na mnie, po czym kobieta także spojrzała w moją stronę.
- Miło mi panią poznać -odezwałam się do niej z uśmiechem.
- Mi także dziecko - podeszła do mnie i przytuliła. Co bardzo mnie zdziwiło. Spojrzałam zaskoczona na Saia, który rozbawiony patrzył na mnie, a ja oswoiłam się i odwzajemniłam uścisk. - wchodźcie - wskazała nam gestem ręki abyśmy weszli do środka. Gdy tylko znaleźliśmy się w środku było widać, że dom jest bardzo zadbany i czysty, a także świetnie urządzony.
- Polubiła Cię - wyszeptał mi na ucho, stojąc tuż za mną. Na co ja jedynie zachichotałam
- Chodźcie - poganiała nas prowadząc do salonu. - Usiądźcie, a ja zaraz wrócę.
- Dobrze.
- I co sądzisz o mojej mamie? - zapytał rozsiadając się na brązowej sofie.
- Jest bardzo miła - odparłam.
- A więc synu opowiadaj co u ciebie? - zwróciła się do niego jego matka, która weszła z powrotem do salonu kierując się w naszą stronę.
- A wiesz dobrze. Załatwiłem wszystkie potrzebne sprawy związane z sesją. - odparł
- To świenie. - zachwyciła się.
- Przeproszę was ale pójdę się odświeżyć - spojrzał na mnie z uśmiechem i odszedł. Ja jedynie z przerażeniem odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam się do jego mamy.
- Od kiedy się znacie? - zwróciła się do mnie.
- Od 2 miesięcy.
- Długo - stwierdziła. Jednak rozmowę przerwała nam jakaś starsza gosposia, która przyniosła kawę i coś do picia. Spragniona wzięłam filiżankę  i upiłam spory łyk ciepłej cieczy delektując się jej smakiem. - To jesteście razem. Tak? - spojrzała na mnie. Na samo to pytanie prawie się zakrztusiłam. - Wszystko dobrze?
- Tak. - powiedziałam, po czym przetarłam delikatnie opuszkami palców dolną wargę - ale my jesteśmy przyjaciółmi - wyjaśniłam jej wszystko, aby nie było porozumień.

Znajdowałem się właśnie na tarasie z Ino, która  siedziała wraz ze mną na ławce wtulone w  moje ramiona. Nadal w moich myślach krążyła Sakura jednak coraz mniej. Próbowałem teraz skupić się tylko i wyłącznie na mojej rodzinie.
- Kochanie.
- Tak? - spojrzałem na nią gładząc jej ramiona.
- Jak sądzisz to będzie chłopiec czy dziewczynka? - zapytała głucho masując dłonią brzuch, który był już lekko widoczny.
- Chłopiec - odparłem - będzie podobny do mnie z wyglądu z pięknymi niebieskimi oczami.
- A może to będzie dziewczyna - podniosła się i spojrzała na mnie - z ślicznymi blond loczkami i czarnymi oczami.
- Może. Ważne aby było zdrowe - stwierdziłem.
- Masz rację - zgodziła się ze mną  i wtuliła się we mnie plecami. teraz kiedy wiem, że będę ojcem skupię się tylko na tym aby na nowo pokochać mą dziewczynę i dziecko, które się spodziewa.

Gdy tylko jego mama wyszła z domu znudzona już czekaniem na Saia postanowiłam porozglądać się troszkę po salonie. Właśnie stałam przy komodzie i przyglądałam się fotografii na której był jakieś małżeństwo i dwoje dzieci. Po dłuższych przemyśleniach stwierdziłam, że to za pewnie jego rodzice, on. I brat? O dziwo nigdy mi o nim nie wspomniał, a wiemy o sobie wszystko.
- Już jestem - usłyszałam jego głos, który rozniósł się po pomieszczeniu.
- Nigdy mi nie mówiłeś, że masz brata? - odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam na niego gniewnym wzrokiem w ręce trzymając fotografię.
- Wiem - przytaknął. Zatrzymując się tuż przede mną. Z wyrzutem spojrzałam na niego, czekając na jakie kolwiek wyjaśnienia.
- A więc - popędzałam go.
- To bolesny temat dla naszej rodziny - odparł i podszedł do mnie krok bliżej zabierając zdjęcie.
- Przepraszam - odezwałam się po chwili. W tym momencie poczułam się strasznie głupio.
- Nie masz za co. Nic nie wiedziałaś - ominął mnie i odstawił fotografię na miejsce. - To co zbieramy się? - uśmiechnął się do mnie.
- Tak - przytaknęłam głową. - Ale wiesz.....
- Nie ma żadnego ale  - przerwał mi i złapał za rękę ciągnąc w stronę wyjścia. Dopiero teraz zauważyłam, że był ubrany w ciemne dżinsy i białą koszulę z długimi rękawami, które miał do połowy podwinięte. Nim się obejrzałam staliśmy już koło samochodu, a Sai otwierał drzwi od strony pasażera.
- Wsiadaj - poganiał mnie wskazując ręką.
- Ale... - spojrzałam na niego zaskoczona.
- Pozwól, że ja poprowadzę - odparł z uśmiechem.
- No dobrze - odwzajemniłam uśmiech i zajęłam miejsce.
Po dojechaniu na miejsce od razu udaliśmy się na wybrane piętro. Gdy tylko winda się otworzyła wyszliśmy z niej i stanęliśmy przed moimi drzwiami. Od razu potem zaczęłam grzebać w mej torebce w poszukiwaniu kluczy.
- Co jest? - zwrócił się do Sai.
- Chyba nie mam kluczy - stwierdziłam ochrypniętym głosem.
- No ładnie - podszedł do mnie - daj mi to.
- Są? - zapytałam. Patrząc na niego z przejęciem.
- Są - podniósł lekko głos machając mi kluczami przed twarzą. Natychmiast je od niego zabrałam i pokazałam język po czym otworzyłam drzwi wpuszczając go do środka. Powiesiłam torebkę na wieszaku i weszłam do kuchni.
- Chcesz coś do picia? - zapytałam.
- Sok może być - odpowiedział.
- Ok - odparłam  i zaniosłam do salonu napój. - Rozgość się, a ja pójdę się naszykować.
- Dobrze - zaśmiał się i  rozsiadł na sofie. Po czym ja udałam się natychmiast do mojego pokoju.
Weszłam do łazienki i weszłam po prysznic. Gdy tylko się umyłam i owinęłam szczelnie ręcznikiem wzięłam się za suszenie włosów. Po skończeniu nałożyłam puder na twarz i pomalowałam rzęsy jednak najpierw podkreśliłam oczy czarną kredką. Jeszcze tylko wyprostowałam szybko włosy. Zaraz po tym wysmarowałam całe ciało balsamem i weszłam z powrotem do mojego pokoju. Podeszłam do szafy i otworzyłam ją zastanawiając się co ubrać. Po przemyśleniu wybrałam jasno beżową sukienkę i beżowe szpilki. Założyłam tylko do tego pierścionek z dużym kamieniem i podobne kolczyki.
Gotowa weszłam do salonu. Spojrzałam na Saia, który wpatrzony w telewizor nie zwrócił na mnie uwagi dlatego kiedy krząknęłam poderwał się i obrócił w moją stronę.
- Wyglądasz pięknie - uśmiechnął się kierując w moją stronę.
- Naprawdę? - spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Oczywiście.
- Dziękuję - odparłam i pokazałam mu język.
- To co jedziemy? - zapytał stając tuż obok mnie.
- Pewnie tylko wezmę torebkę - powiedziałam i podeszłam do komody sięgając owy przedmiot. Gdy w końcu ją znalazłam wsadziłam do niej potrzebne rzeczy. Obije wyszliśmy, bym mogła zamknąć drzwi gdzie zaraz po tym wjechaliśmy na dół i wyszliśmy na zewnątrz idąc do samochodu.
- Wszystko dobrze? - spojrzałam na niego.
- No tak... - obrócił się w moją stronę - a dlaczego pytasz?
- Wyglądasz jakbyś się denerwował przed kolacją u mnie. - zażartowałam.
- No wiesz....tak troszkę - podrapał się głupkowato z tyłu głowy na co ja wybuchnęłam śmiechem.
- Ale nie ma czym - odparłam i podeszłam do drzwi od strony pasażera. - kieruj? - spojrzałam na niego i rzuciłam mu klucze prze auto i wsiadłam do środka.

Ubrany w ciemną koszulę i ciemne spodnie siedziałem na dole w salonie na sofie, gdzie wraz z ojcem Sakury oglądałem film, który właśnie leciał. Zniecierpliwiony czekałam na Ino, która nadal była do góry i szykowała się na kolacje, która ma odbyć się z okazji urodzin ojca Sakury, a później także małe świętowanie kończące się zapewne opiciem  i zgonem na całą noc. Widać było, że obie kobiety są bardzo zaangażowane w szykowanie posiłku bo od samego rana biegały po kuchni nie wpuszczając nikogo. Podniosłem się z zajmowanego miejsca i skierowałem  w stronę korytarza.
- Nie radze - odezwał się ojciec Sakury patrząc na film.
- Tam się nie wybieram - odparłem i odszedł. Byłem już na schodach, gdy na górze ukazała się Ino ubrana w zwiewną granatową sukienkę sięgającą przed kolana ze złotymi  ramiączkami i pomarszczeniem, które znajdowało się pod jej piersiami dając swobodę jej brzuchowi do tego miała ubrane złote sandałki na szpilce. Po woli zeszła na dół i zatrzymała się przede mną składając na mych ustach pocałunek.
- Wyglądasz ślicznie.
- Dziękuję. Ty też - uśmiechnęła się do mnie i złapała za rękę  ciągnąc w stronę kuchni.
- O nie ja tam nie wchodzę - zatrzymałem się i skierowałem w inną stronę.
- No chodź.
- Ok - odparłem po czym poszedłem za nią.

Wysiadłam z samochodu i wzięłam prezent po czym wraz z Saiem skierowałam się w stronę wejścia. Gdy znaleźliśmy się po drzwiami nacisnęłam na dzwonek. Kiedy tylko się otworzyły ujrzałam w nich moją mamę.
- Witaj - przywitała mnie.
- Hej mamuś. - podeszłam do niej i ucałowałam w policzek po czym weszłam do środka.
- Idź dalej - odezwała się  do mnie  i wskazała ręką
- Wyglądasz elegancko - zaśmiałam się i weszłam do salonu gdzie stał mój tata, od razu podeszłam do niego.
- Wszystkiego Najlepszego - ucałowałam go i wręczyłam mu prezent.
- Dziękuję - uśmiechnął się - a to kto? - zapytał patrząc za mnie.
- Ach tak - zaśmiałam się i stanęłam obok brązowowłosego.  - mamo, tato to Sai. Mój znajomy.
- Miło mi - przywitał się z nimi. Nagle za rogu wyszła Ino i Sasuke. Odruchowo spojrzałam na nich i od razu zauważyłam, że patrzy na mnie. Jednak nagle jego wzrok zwrócił się na mojego przyjaciela mierząc od góry do dołu.
- Witajcie - przywitałam się z nimi.
- Hej Saki - uśmiechnęła się Ino.
- Coś nie tak? - zwróciłam się do Sasuke.
- A coś ma być - odparł chłodno, aż mnie przeszły ciarki.

20 lipca 2012

21. Obietnica

 Przyglądałem się jej uważnie tak jakbym nie wiedział jej z parę lat, a to za ledwie kilka tygodniu możliwe, że kilkanaście dni. Spragniony jej obecności przybliżyłem swą twarz do jej i musnąłem delikatnie jej usta. Z początku delikatnie, po czym pogłębiłem pocałunek.

Gdy znalazłam się tak blisko niego. Nie mogłam po prostu wykonać żadnego zaledwie najdrobniejszego ruchu mego ciała. Stałam jak sparaliżowana pozwalając aby to on wykonał kolejny ruch. Nie spodziewanie mnie pocałował. Zdesperowana dałam się ponieść i sama oddawałam jego pocałunki. Poczułam jak jego ręka przeczesuję moje włosy, aż po wpływem przyjemnego dotyku zamruczałam mu  do ust, co najwidoczniej mu się spodobało.
- Sasuke - zwróciłam się do niego miedzy pocałunkami.
- Tak - oderwał się ode mnie i spojrzał na mnie swymi czarnymi tęczówkami. Nie czekając na moją odpowiedz po raz kolejny posmakował mych ust.
- Nie możemy - sprzeciwiłam mu się i odepchnęłam go lekko od siebie.
- Dlaczego? - pogłaskał mnie po policzku, przypatrując się mej twarzy.
- Bo nie - odparłam
- Wiem, że Ci na mnie zależy.
- Mylisz się - uniosłam się i wyrwałam z jego objęć. W jednej chwili spojrzałam ostatni raz i obróciłam się w stronę drzwi - daj mi  spokój - dodałam na koniec i zniknęłam mu z oczu.

Wściekły uderzyłem w ścianę i obróciłem się w bok, by udać się do kuchni. Po raz kolejny nic nie udało mi się zrobić. Jestem skończonym kretynem.
- Sakura córeczko... - wyszła za ściany jej matka i zamilkła widząc, że jestem tylko ja.
- Nie ma jej już - odparłem na co kobieta spojrzała się na mnie zaskoczona. - wyszła. - dodałem i wyminąłem ją wchodząc wprost do kuchni. Podszedłem do szafy i nalałem sobie soku porzeczkowego. Za jednym łykiem wypiłem wszystko i odłożyłem szklane naczynie do zlewu, sam się oparłem rękoma o blat wypuszczając ciężkie powietrze. Po dłuższej chwili gdy się odwróciłem  oparty o ścianę stał ojciec Sakury, który mi się najwidoczniej przyglądał. Wyminąłem go i już chciałem odejść bez słowa, ale nagle coś mnie natchnęło.
- Czy ja wszystko muszę schrzanić - stwierdziłem na głos i zatrzymałem się stojąc tyłem do mężczyzny.
- Słucham? - zwrócił się do mnie odchodząc od lodówki, gdzie trzymał w ręki dwie butelki alkohol.
- Skrzywdziłem kolejną osobę - dodałem nie ruszając się z miejsca.
- Chodź na taras tam porozmawiamy - stanął obok mnie i wskazał ręką abym poszedł w dane miejsce. Nie wzruszony spojrzałem w tam i udałem się za nim. - Co Cię trapi?
- Wszystko - odparłem, po czym oboje usiedliśmy na drewnianych krzesłach, a on podał mi piwo.
- Możesz jaśniej - spoglądał na mnie.
- Chodzi o to, że skrzywdziłem pańską córkę i domyślam się, że pan o wszystkim wie - spojrzałem na niego. Na co on jedynie kiwnął głową i upił spory łyk piwa. - Tak myślałem. Ale ja ją bardzo kocham tylko szkoda, że tak późno to wszystko zauważyłem i zły wybór wybrałem. - stwierdziłem patrząc na ogród.
- No tak moja  Wisienka - westchnął i spojrzał na ogromne drzewo z różowymi kwiatami, które już opadły lekko z gałęzi i teraz leżały na zielonej trawie. - spójrz na to drzewo - zwrócił się do mnie.
- Widzę. - spojrzałem w tam tym kierunku.
- Zasadziłem je wraz z tym gdy moja córka przyszła na ten świat. A ono rośnie i przeżywa wszystkie jej upadki i wzniesienia. Moja żona twierdzi, że to drzewo żyje wraz z nią, a ja zgadzam się z nią. - uśmiechnął się do siebie. - a teraz ono upada, bo ona cierpi.
- A co ja mam do tego? - zapytałem nie rozumiejąc co mam z tym wspólnego.
- Daj jej się pozbierać i pozwolić na to aby ktoś inny się nią zaopiekował. - spojrzał na mnie - Pozwalając aby od nowa ożyła i zapomniała o tym, że upadła.
- Ale ja ją kocham.
- Wiem to.
- To dlaczego każe mi pan z niej zrezygnować.
- Ponieważ każde z was będzie mogło pokochać to co ma a nie to co jest dla niego nie osiągalne Sasuke. Rozumiesz?
- Tak. Ale jeśli z niej zrezygnuję to....- przerwałem zastawiając się co będzie dalej.
- To obdarzysz tą miłością Ino i swoje przyszłe dziecko. Dasz im rodzinę.
- Ja jej nigdy już tak nie pokocham.- uniosłem się i dopiłem do końca piwo. Zdenerwowany wstałem i ruszyłem w stronę drzwi.
- Obiecaj mi coś - odezwał się.
- Tzn? - obróciłem głowę na bok zerkając na niego.
- Pozwolisz jej na to aby sama wybrała dla siebie szczęście. - odparł patrząc przed siebie.
- Dobrze. Obiecuję - zgodziłem się z nim. Po czym wszedłem do domu.

2 miesiace później.....

Siedziałam właśnie na lotnisku i czekałam na Saia. Po dłuższej czasie postanowiliśmy, że nie możemy urwać naszej znajomości mimo tego, iż wyjechał on na cały miesiąc do pracy. Przez ten czas od momentu podania sobie numerów po przez spędzenia razem całego miesiąca spotykaliśmy się prawie, że codziennie. A jeśli była taka możliwość pomagał mi w fundacji. Przez co nasze więzi jeszcze bardziej się umacniały a my zbliżaliśmy się do siebie. Bardzo się za nim stęskniłam podczas jego nie obecności. Każdego dnia wieczorem rozmawialiśmy ze sobą i opowiadaliśmy sobie co się działo.
Znudzona oparłam się o oparcie krzesła i wyciągnęłam komórkę zerkając która godzina. Po dłuższej analizie stwierdziłam, że jego samolot spóźnia się już 5 minut.
- Samolot z Paryża do Tokio nr 15  wylądował właśnie. Czekających prosimy skierować się do brami nr 3 - rozniósł się komunikat po lotnisku. Czym prędzej podniosłam się z miejsca zabierając ze sobą torebkę. Po czym skierowałam się do brami  z której ma wychodzić. Po dłuższym wypatrywaniu go wśród pasażerów, w końcu wyszedł za brami.Wyższy ode mnie o nie całą głowę mężczyzna o krótkich brązowych włosach i czekoladowych oczach o nie zbyt umięśnionej posturze. Przyglądając mu się zachichotałam widząc jego zachowanie. Nie czekając ani chwili dłużej wyszłam z tłumu i pomachałam do niego. Gdy  mnie zauważył uśmiechnięty szybko skierował się w moją stronę jak ja w jego. Szczęśliwa podbiegłam do niego  i wskoczyłam w jego ramiona  ledwo co nie stracił przeze mnie równowagi, po czym mocno się do niego przytuliłam.
- Stęskniłem się za tobą - przytulił mnie mocno do siebie, a za rem kręcił do okoła.
- Ja też - dodałam.
- Wiesz zaraz mnie udusisz - dodał śmiejąc się.
- Przepraszam - zerknęłam na niego zakłopotana i zeszłam z niego. - Jak ci minęła podróż?
- Dobrze - odparł - całą przespałem - dodał.
- Oj śpiochu - zażartowałam.
- Jedzmy już do domu - zaproponował zabierając wagarz po czym oboje udaliśmy się na parking. do mojego samochodu. Gdy tylko znaleźliśmy się obok niego Sai schował swój bagaż i razem oboje wsiedliśmy do auta. Zaraz po tym odpaliłam go i ruszyliśmy do jego domu.

Nim się obejrzałem, a ten czas tak szybko minął. Za ledwie kilka tygodni temu spędzałem każdy możliwy czas z nią dopóki tego nie schrzaniłem. Dwa dni temu Ino wróciła do domu. W pewien sposób całkiem odmieniona. Zaspany  spojrzałem na zegarek, który wskazywał 12. Odruchowo obróciłem się w bok gdzie ujrzałem nadal śpiącą blondynkę . Nie chciałem jej budzić dlatego po cichu wyszedłem z łóżka i skierowałem się do łazienki. Rozebrany do naga stałem pod prysznicem, a krople wody spływały w dól wzdłuż mego ciała. Umyty wytarłem się ręcznikiem, po czym założyłem na siebie czarne bokserki i wykonałem resztę czynności. Odświeżony z powrotem wszedłem do naszego pokoju i spojrzałem w stronę łóżka. Podszedłem do niego i ukucnąłem obok niego,przypatrując się śpiącej dziewczynie.Nie mogę pojąć tego, że wkrótce zostanę ojcem, a ona jest dla mnie tera najważniejszą kobietą w życiu i muszę to zaakceptować. Delikatnie przejechałam palcami po jej wewnętrznej części dłoni, a na jej twarzy zagościł uśmiech. Otworzyła oczy i spojrzała na mnie.
- Dzień dobry - ucałowałem ją w czoło.
- Hej - uśmiechnęła się - która godzina?
- 12 - odparłem siadając na skrawku łóżka.
- Już ta godzina? - zaskoczona podniosła się. - muszę wstać.
- Zaraz - dodałem i schyliłem się do niej całując jej usta.

17 lipca 2012

20. Sakura...

- Żartujesz sobie? - podniosłem głos nie na żarty wkurzyłem się i to bardzo.
- Nie. Byliśmy lekko pijani i tak wyszło. - odparł - ale ona mnie odepchnęła.
- Jak tam wyszło - krzyczałem, krążąc po pokoju. - mogłeś się z nią przespać gdy by nie....- przerwałem łapiąc się za głowę. Nie mogłem w to po prostu uwierzyć.
- Ona po prostu szuka w kimś pocieszenia po tym wszystkim - powiedział - ale nie mogę Ci tego zrobić bracie.
- Wiesz co nie mogę teraz o tym wszystkim myśleć. - stwierdziłem. - Ino wraca już wkrótce.
- I co chcesz zrobić? - zapytał się cały czas patrząc.
- Nie mam pojęcia - opadłem na fotel - wszystko się komplikuje - spojrzałem z wyrzutem na brata.
- Sory, że tak wyszło - poklepał mnie po plecach, a sam znikł za drzwiami od łazienki.

Siedziałam właśnie w kafejce nie daleko mojego domu i czekałam na Hinatę. Znudzona wpatrywałam się na ludzi , którzy szli chodnikiem. Gdy nagle ktoś się stanął obok mojego stolika.
- Już myślałam, że nie przyjdziesz - podniosłam głowę do góry - ohh przepraszam - odezwałam się po chwili gdy ujrzała nad sobą jakiegoś chłopaka w krótkich ciemno brązowych włosach, które miał postawione na żel  i czekoladowych oczach. Ubranego w białą koszulę i ciemnie dżinsy. Wyglądał na około 23 lata.
- Nic się nie stało - uśmiechnął się - mogę się dosiąść? - zapytał na co ja kiwnęłam głową. - widzę, że czekasz na kogoś.
- Tak na koleżankę. - odparłam.
- Więc nie zajmę Ci dużo czasu - uśmiechnął się po raz kolejny, aż mnie przeszło miłe uczucie.
- Dobrze. A co cię tak w ogóle tutaj sprowadza?
- Ty - stwierdził - bardzo mi się spodobałaś.
- Pewnie mówisz to każdej dziewczynie - powiedziałam uwodzicielskim głosem.
- Tylko tobie to powiedziałem
- Tak jasne - zaśmiałam się.
- Oczywiście - odparł - mogę prosić o twój numer telefonu?
- No pewnie - po czym wstukałam mu go w jego telefon.
- Dziękuję - odpowiedział -  a to mój numer  - dodał, a ja poczuła wibracje w telefonie. - mam nadzieję, że się spotkamy.
- Też mam taką nadzieję. - zgodziłam się z nim, a zaraz po tym odszedł od stolika i wrócił do swojego stolika, gdzie siedział jakiś chłopak. Czułam jak cały czas się na mnie patrzy, a gdy zerknęłam w jego stronę to za każdym razem się do mnie uśmiechał. Po kilku minutach w końcu pojawiła się Hinata. Gdy tylko ją zobaczyłam od raz do niej pomachałam.
- Hej Saki - podeszła do mnie zdyszana i przywitała się ze mną buziakiem w policzek.
- Hej. - uśmiechnęłam się.
- Przepraszam Cię za spóźnienie, ale musiałam jeszcze załatwić coś na poczcie - powiedziała siadając na krześle - no wiesz mam mnie prosiła - dodała sarkastycznie, na co się zaśmiałam.
- Ale nic się nie stało.
- To dobrze. To co zamawiamy? - zapytała biorąc kartę do ręki.
- Może lody? - zaproponowałam.
- Niech będzie. - zgodziła się ze mną. - To może to tutaj - wskazała palcem na numerek.
- Hmm - spojrzałam w kartę - lody Manhattan. Niech będzie. - po chwili podszedł do nas młody kelner.
- Poprosimy dwa razy lody Manhattan - powiedziała, a chłopak zapisał wszystko  w notesiku
- Coś do picia? - zapytał patrząc na nas.
- Tak dwa soki pomarańczowe. - dodałam, a po chwili już do nie było.
- A więc opowiadaj - odezwała się po chwili granatowowłosa.
- Najpierw powiem Ci, że poznałam tutaj przystojnego i miłego chłopaka - odparłam szczęśliwa.
- Kiedy? - zapytała.
- Za nim przyszłaś. Podszedł do mnie i poprosił o numer telefonu.
- Podałaś go?
- No pewnie. - uśmiechnęłam się do niej. - To ten co tam siedzi  kilka stolików dalej.
- Przystojniak - stwierdziła, gdy już się odwróciła do mnie. Po chwili ten sam kelner przyniósł na nasze zamówienie. Ostrożnie położył każdej puchar z lodami, a obok soki.
- Smacznego - dodał.
- Dziękujemy - odpowiedziałyśmy obie, a jego zaraz nie było.
- A teraz mów po co tak na prawdę się spotkałyśmy - powiedziała jedząc lody. - chodzi o Sasuke? - zapytała.
- No tak jakby - stwierdziłam, także się zajadając.
- A więc?
- Chodzi o brata Sasuke.
- Brata? - zapytała zszokowana.
- No tak - przytkałam jej - bo wczoraj odwiedził mnie jego brat jak nowy sąsiad, ponieważ mieszka na tym samym osiedlu co ja. Ale mało tego wypiliśmy wczoraj dwie butelki wina. - przerwałam na chwilę popijając sok - no i prawie wylądowaliśmy w łóżku - dokończyłam. Przez co aż poczułam wstyd.
- Że co zrobiliście? - uniosła głos zaskoczona, a ja spuściłam głowę w dół.
- Ciszej Hinata - uspokajałam ją - nie wszyscy muszą wiedzieć.
- Przepraszam - odparła już spokojnie. - ale Saki czy ty zwariowałaś.
- No mówię Ci, że do niczego nie doszło.
- No tak ale mogło dojść.
- Tak wiem - posmutniałam - źle bym się wtedy z tym wszystkim czuła.
- Saki, a wybacz, że o to pytam....ale co chcesz teraz zrobić z sasuke?
- Zapomnieć.
- Jesteś tego pewna? - spojrzała na mnie swymi szarymi tęczówkami.
- Nie jestem - stwierdziłam - na samą myśl o nim czuje w sercu ból i chce mi się płakać.
- A wytłumaczył Ci to?
- Chciał w ten sam dzień kiedy się o tym dowiedziałam. Ale ja nie mogłam tego słuchać. A później go po prostu unikałam do puki się nie wyprowadziłam.
- Ahaa.....i dobrze Ci z tym?
- Co masz na myśli?
- No chodzi mi o tym czy dajesz sobie z tym radę - stwierdziła, a ja poczułam w jej głosie żal i smutek.
- Dam sobie z tym radę - odpowiedziałam. Musiałam zmienić temat bo już powoli byłam na skraju tego aby się nie popłakać.  - A co u ciebie i Naruto? - zapytałam, na co od razu poczerwieniała na policzkach.
- Dobrze - odparła - jesteśmy ze sobą.
- To świetnie - ucieszyłam się na samą wiadomość.
- A tak dokładniej oświadczył mi się. - szczęśliwa wysunęła dłoń przede mną i pokazała mi pierścionek.
- Gratuluje.
- Dzięki.
- To kiedy ślub? - zapytałam.
- W przyszłym roku latem. - odpowiedziała. - Wiesz co Saki ja się będę już zbierać bo nie długo przyjeżdża Naruto a jest już 16.
- Ja też muszę jeszcze wpaść do rodziców - dodałam i poszłam zapłacić. Gdy wróciłam wzięłam swoje rzeczy i pożegnałam się z Hinatą na chodniku, a każda poszła w swoją stronę.

Znudzony siedziałem wraz z bratem i oglądałem jakiś nudny film. Jednak nie zbyt się na nim skupiłem, ponieważ wszystkie moje myśli krążyły teraz nad Sakura i tym ,że mogła wylądować z moim bratem w łóżku, a tego bym mu nie wybaczył. Na samą myśl o tym, że oni razem brała mnie złość. spojrzałem w jego stronę i zauważyłem, że usnął więc postanowiłem zostawić mu kartkę, a sam zabrałem wszystkie swoje rzeczy. Gdzie zaraz po tym zamknąłem drzwi dodatkowym kluczem i wyszedłem z budynku. Od razu wsiadłem do samochodu i ruszyłem do domu państwa Haruno. Po dojechaniu na miejsce chciałem udać się natychmiast na górę, ale usłyszałem bardzo znajomy śmiech. Myślałem, że się przesłyszałem, ale zaraz po tym za ściany wyszła Sakura, która była już prawie przede mną gdy obróciła się w moją stronę i zatrzymała.
- Witaj - odezwałem się.
- Cześć Sasuke - odpowiedziała uśmiechając się.
- Co u Ciebie? - zapytałem. Nie mogłem uwierzyć, że ona tutaj jest.
- A wiesz wszystko się dobrze układa a u ciebie?
- Także nie narzekam - uśmiechnąłem się. - skończyłem już remont całego domu rodziców - dodałem.
- Gratuluję.
- Dzięki - odparłem.
- Wybacz ale przeproszę Cię bo właśnie zbieram się do domu - powiedziała i wyminęła mnie. A ja poczułem jej zapach wiśni, aż miałem ochotę ją pocałować. Nie mogąc wytrzymać obróciłem się w jej stronę i podszedłem do niej zatrzymując się kilka centymetrów przed nią.
- Sakura... - wypowiedziałem jej imię.
- Tak? - wyprostowała się i obróciła w moją stronę prosto na mnie wpadając.
- Sas...suke - jąkała się.
- Tak - zamruczałem przybliżając się do niej i zatrzymałem tuż przed jej twarzą.
- Czy.... móg...byś - wskazała na mnie.
- Co mógłbym? - skracałem odległość po między naszymi ciałami. Oplatając ją rękoma w okół tali.
- Odsunąć się - dokończyła ledwo co utrzymując normalny ton głosu.
- Jesteś pewna? - zapytałem. Na co ona nic nie odpowiedziała tylko patrzyła się na mnie. Po woli zbliżyłem do jej swoją twarz i oparłem ją o jej czoło tak, że stykaliśmy się nosami. Pozwalając sobie napawać się jej zapachem i dotykiem.

16 lipca 2012

19. Rozmowa.

- Przykro mi ale nie kojarzę tego imienia  - odparła.
- Żartujesz sobie? - uniosłem głos. Jednak po chwili usłyszałem jej perlisty śmiech, a  rozmowa się skończyła. Będę musiał porozmawiać z moim bratem jutro i to bardzo poważnie.

Gdy tylko usłyszałam, że to on jestem pewna, że moja mina musiała wyrażać szok. Bo do samo czułam w środku: strach, przerażenie i świadomość tego, że szykują się kłopoty. Nie mogła daje z nim rozmawiać zbyt dużo mnie to kosztuje. Przez wypicie tych dwóch butelek wina niezłe mi szumi w głowie.
- Proszę - podałam mu telefon. Chciałam wstać, ale zakręciło mi się w głowie i upadłam Itachiemu na kolana.
- Dziękuję - odparł tak słodko mrucząc. Na co ja zachichotałam jak mała dziewczyna. Podniosłam głowę do góry i natrafiłam na czarne jak smoła oczy, które teraz patrzyły na mnie. Jednak nie przelękłam się tym spojrzeniem, wyrażało ono w jakiś sposób inne odczucia niż Sasuke można powiedzieć, że radość. Nie spodziewanie coś  mnie do niego przyciągało. Jak nasze oczy świdrują się na wzajem pragnąc poczuć tą drugą osobę. Poczułam miękkie usta na moich. Nie mogłam się powstrzymać i oddawałam każdy pocałunek z taką samą pasją jak on. Pozwoliłam mu aby jego język zaprosił mój do wspólnego tańca. Gdzie w między czasie Itachi podniósł mnie go góry i położył na sofie, a on sam na mnie. Zaczął schodzić pocałunkami niżej na mą szyję. Było mi tak przyjemnie i rozkosznie, że poddałam się temu wszystkiemu. Sama włożyłam mu ręce pod koszulkę muszę przyznać, że ciało ma niczego sobie. Poczułam jak odpina guziki mojej koszuli, która zaraz wylądowała na podłodze, a jego ręce jeździły wzdłuż mojej tali. Po raz kolejny pocałował mnie w usta z pasją. I wtedy nie wiadomo dlaczego przypomniały mi się jego słowa byliście nie rozłączni. Czym prędzej odepchnęłam go lekko od siebie i szybko odnalazłam swoją koszule zakładając ją na siebie.
- Przepraszam - powiedział.
- To moja wina - odparłam patrząc przed siebie.
- Nie. - zaprzeczył wstając. - Będę się już zbierał - po czym wstał i skierował się w stronę drzwi. - Sakura ja wiem o was. - stwierdził wychodząc. Zaskoczona obróciłam się w jego stronę, ale ujrzałam jedynie skrawek jego pleców, a po mieszkaniu rozniósł się trzask drzwi. 
Roztargniona jego słowami wstałam z sofy i podeszłam do drzwi przekręcając zamek. Po woli podeszłam do stolika i wzięłam brudne kieliszki, które odniosłam do kuchni, a puste butelki wrzuciłam do kosza. Zmęczona spojrzałam na zegarek, który wskazywał 22. Szybko się wykąpałam i przebrałam w piżamę. Już odświeżona leżałam wygodnie w łóżku. Wzięłam telefon i odczytałam wiadomości wszystkie od Sasuke. Przesuwałam na dół wzdłuż wiadomości, gdy jedna mnie zaciekawiła 

Myślałem, że zależy Ci na mnie,
 ale ja i tak wiem, że to nic nie znaczy.
Ale obiecałem Ci coś.


Zmęczona odłożyłam telefon. Nie miałam zamiaru zadręczać się tym wszystkim, a bynajmniej nie dziś. Zgasiłam światło i udałam się do krainy Morfeusza.

Kolejny dzień z myślą o niej. Za zegarze była już 9 więc nie mogąc spać ani minuty dłużej szybko wygramoliłem się z łóżka i popędziłem od razu do łazienki. Po porannych czynnościach zarzuciłem na siebie ciemnie dżinsy i  biały t-shirt z zielonym napisem. Gdy tylko się ubrałem zszedłem na dól i wszedłem do kuchni gdzie zastałem mamę Ino.
- Dzień dobry - przywitałem się z nią i podszedłem do szafy sięgając sobie kubek.
- Witaj Sasuke - odpowiedziała smętnie.
- Coś nie tak?  - zwróciłem się do niej zaparzając sobie kawę.
- Ino wraca nie długo do domu.
- I to panią martwi? - zapytałem - to ja powinienem się martwić - dodałem siadając po drogiej stronie stołu.
- Nie, ale mam przeczucia, że czekają nas wszystkich gorsze momenty.
- To znaczy? - spojrzałem na nią.
- No wiesz - przerwała na chwile - wiem, że nie kochasz mojej córki - powiedziała  - tak wiem, że jest ci głupio gdy tak ze mną rozmawiasz - dodała widząc, że  chce jej przerwać.
- Proszę mi nie mieć tego za złe ale ja pokochałem Sakurę - dodałem.
- Wiem chłopcze i nie mam - odparła uśmiechając się, a mi oczy zrobiły się jak pięciozłotówki.
- Wie pani?
- Tak już dawno to zauważyłam jak wy na siebie patrzycie. - stwierdziła - a teraz wybacz ale mam kilka spraw do załatwienia - powiedziała, po czym wstała i pożegnała się ze mną, wychodząc z domu.

 Gdy się przebudziłam poczułam jak promienie słońca świecą wprost na moją twarz. Z grymasem na twarzy obróciłam się na drugi bok. Nie mogłam zasnąć więc otworzyłam oczy  i podniosłam się do pozycji siedzącej. Nie chętnie wstałam się z łóżka i poczułam straszny ból głowy, a wszystkie wczorajsze wspomnienia po prostu wróciły. Od razu udałam się do kuchni i sięgnęłam po tabletkę po czym popiłam ją wodą. Wróciłam z powrotem do pokoju i weszłam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, by jakoś się obudzić. Gdy tylko się umyłam, wytarłam się i ubrałam białą bieliznę. Gdy stanęłam przed lustrem przestraszyłam się swojego wyglądu, te podkrążone oczy aż przerażały. jeszcze raz przemyłam twarz, a zaraz po tym włosy spięłam w wysoką kitkę. Nałożyłam  twarz  nałożyłam puder, a rzęsy pomalowałam tuszem. Prawie gotowa stanęłam w pokoju i wyjrzałam przez okno, by sprawdzić jaka pogoda. Po dłuższym zastanawianiu się obróciłam się i podeszłam do szafy. W końcu ubrałam na siebie czarne leginsy do tego luźną bluzkę na krótki rękaw z jakimś nadrukiem i czarne sandały do tego kilka bransoletek , okulary i mała torba na dłuższym pasku.

Gotowa wybrałam numer do Hinaty.
- Halo - odezwał się zaspany głos po drugiej stronie.
- O jej Hinatka obudziłam Cie? - zapytałam, czując się troszkę głupio.
- No tak jakby - odpowiedziała.
- To znaczy?
- No i tak za 5 minut miałam wstać. - stwierdziła.
- To dobrze - stwierdziłam - aż mi kamień z serca spadł - zaśmiałam się.
- No no.
- Może się spotkamy - zaproponowałam  - Mam Ci tyle do opowiedzenia.
- Ok. A o której i gdzie? - zapytała.
- O 13 tam gdzie zawsze - odparłam.
- No dobrze. To ja kończę. Pa.
- Do zobaczenia. - pożegnałam się. Po czym się rozłączyłam. Głodna Poszłam sobie zrobić szybko śniadanie. Najedzona pozmywałam naczynia  i ogarnęłam dom. Zegar wskazywał 12,20 więc wzięłam torbę i schowałam potrzebne rzeczy. Zaraz po tym zamknęłam dom i zeszłam na dół. Od razu wsiadłam do samochodu i spojrzałam w boczne lusterko gdzie ujrzałam Itachiego. Nie czekając ani przekręciłam kluczyki i ruszyłam w dobrze znanym mi kierunku.

Jechałem do brata, a po drodze mijałem mnóstwo aut i ludzi, którzy jak zawsze gdzieś się śpieszyli. Stałem właśnie na skrzyżowaniu, gdy podniosłem głowę i ujrzałem na przeciwko po drugiej stronie pasa ją. Po przyglądnięciu się byłem pewny, że to Sakura. Jej różowe włosy i te piękne oczy od razu poznałem. Na szczęście ona mnie nie zauważyła. W końcu zapaliło się zielone światło, a my się minęliśmy.
Gdy dojechałem na miejsce czułem, że zaczynam się denerwować na samą myśl o tym iż ona mogła z nim być. Po woli skierowałem się w stronę jego mieszkania i otworzyłem drzwi. Po przejściu po schodach w końcu dotarłem do jego drzwi. Stałem dłuższy czas, aż w końcu nacisnąłem na dzwonek. Po chwili usłyszałem kroki i drzwi od mieszkania się otworzyły a w nich stał mój brat ubrany w czarne rurki i cienką czarną bluzkę.
- Siema młody - przywitał się ze mną
- Cześć - odparłem.
- Wchodź - wskazał  mi ręką, po czym przekroczyłem próg drzwi, a on je zamknął. - Siadaj a ja coś zrobię do picia.
- To ja chcę kawę. - powiedziałem i usiadłem na fotelu. Gdy tylko przyszedł postawił kubki na stoliku, a samu siadł na kanapie.
- A więc co Cię do mnie sprowadza? - zapytał.
- Sakura - oparłem.
- Co z nią? - zwrócił się do mnie patrząc dziwnie.
- To ja powinienem o to zapytać - uniosłem się lekko. - dzwoniłem wczoraj do Ciebie a później z nią rozmawiałem.
- No tak pamiętam - przytaknął mi.
- Spotykacie się. - zapytałem. Bardzo bałem się jego odpowiedzi, nie wytrzymałbym tego jeśli tak będzie.
- Oczywiście, że nie. - zaprzeczył mojemu pytaniu rozsiadając się. - Przecież wiem, że zależy Ci na niej.
- To co wczoraj z nią robiłeś.
- Ona tu mieszka. - odparł spokojnie. A mnie po prostu szczeka opadła ona mieszka u niego.
- Gdzie u Ciebie? - wypaliłem. Na co on zaczął się śmiać - No mów - poganiałem go.
- Czy ty już zwariowałeś - podniósł głos śmiejąc się. - Mieszka obok. - na co mi ulżyło.
- To dlaczego wczoraj z nią byłeś.
- Byłem się z nią przywitać. - powiedział - a później przyniosła wino, potem kolejne - uśmiechnął się - upiliśmy się troszkę no i...- przerwał
- Co i...? - podniosłem się z siedzenia.
- Siadaj - rozkazał mi - Prawie byśmy wylądowali w łóżku.
- Że co?

12 lipca 2012

18. Co ty tam robisz?

   Byłam właśnie w łazience, gdzie brałam gorącą kąpiel. Postanowiłam się odprężyć i odświeżyć za nim wpadnie do mnie Hinata. Umyta wyszłam z wanny i owinęłam się ręcznikiem, po czym dokładnie się  nim wytarłam. Gdy tylko byłam już sucha zarzuciłam na siebie bieliznę, a następnie poszłam do pokoju i ubrałam jasne spodnie do tego czerwona koszulę w kratkę oraz białe trampki, a także kilka bransoletek. Włosy lekko wysuszone związałam wysokiego koka.

 Głodna weszłam do salony, który był przegrodzony ścianą za którą znajdowała się kuchnia i podeszłam do lodówki. Po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, że nie mam nic kompletnie w lodówce co mogłabym zjeść dlatego wzięłam portfel i wyszłam z mieszkania, przed tym je zamykając. Schodziłam ze schodów i otworzyłam drzwi na zewnątrz gdy nagle wpadłam na jakiegoś wysokiego mężczyznę. Podniosłam głowę do góry w pierwszym momencie mnie sparaliżowało. Gdy zauważyłam czarne oczy, pomyślałam że to Sasuke. Na szczęście się pomyliłam. Z nie których cech jego wyglądu był do niego podobny, ponieważ miał tak samo czarne oczy i włosy. Jednak był starszy i miał inne rysy twarzy oraz dłuższe włosy związane w kitkę. Gdy tylko odwróciłam wzrok szybko wyminęłam go. Czując na sobie jego wzrok, który mnie ilustruję od góry do dołu. Przepuścił mnie i natychmiast wyszłam. Od razu wsiadłam do samochodu i ruszyłam. Zaraz po dojechaniu na miejsce wysiadłam i weszłam do marketu, po czym wzięłam koszyk i ruszyłam przed siebie.

Nie mogłem uwierzyć w to, że jej już nie ma. Siedziałem na ławce w parku i patrzyłem na krajobraz. Zastanawiało mnie to, gdzie ona teraz jest i jak się trzyma z tym wszystkim. Nagle mignęły mi się różowe włosy. Szybko wstałem i pobiegłem w kierunku gdzie je widziałem.
- Sakura...- wypowiedziałem jej imię. Gdy w końcu dogoniłem ją złapłem za rękę i obróciłem w  swoją stronę - Sak....- jednak jak się okazało to nie była ona.
- Co ty sobie wyobrażasz - oburzyła się dziewczyna.
- Przepraszam pomyliłem panią - odpowiedziałem i odszedłem w druga stronę. Nie mogę tak żyć bo po prostu zwariuję. Jak najszybciej muszę ją odnaleźć.

Po zrobieniu zakupów wróciłam szybko do domu. Gdy tylko dojechałam na miejsce wysiadłam z samochodu i wzięłam wszystkie siatki z zakupami po czym skierowałam się do mieszkania. Zmęczona zamknęłam  za sobą drzwi i weszłam do kuchni odkładając zakupy na stół. Włączyłam radio i sprawdziłam czy nie mam czegoś ważnego na telefonie. Jak się okazało dostałam SMS od Hinaty, że nie przyjdzie dzisiaj bo się nie wyrobi. Postanowiłam jej odpisać po czym wzięłam się za schowanie zakupów do szafek. Weszłam do salonu i zaczęłam zanosić wszystkie ubrania do sypialni. Zaraz po tym poukładałam wszystko w salonie, by pozbyć się pustych pudeł. Wzięła kilka z nich i miałam wychodzić, gdy podniosłam głowę znad pudeł i ujrzałam tego samego mężczyznę, co przy wejściu.
- Daj pomogę Ci. - zaproponował po czym wziął je ode mnie i zszedł na dól , by je wyrzucić. Dlatego postanowiłam poczekać na niego przy drzwiach.
- Dziękuję - odezwałam się gdy był już na górze - może wejdziesz na kawę?
- Z miłą chęcią - odparł uśmiechając się do mnie, po czym wszedł do mojego mieszkania, a ja zamknęłam drzwi.
- Siadaj - wskazałam mu na biała skórzaną sofę na której usiadł, a ja podreptałam do kuchni aby wstawić wodę - czego się napijesz? - zawołałam z kuchni.
- Kawy - odpowiedział mi natychmiast. Gdy w końcu zagotowała się woda nalałam do kubków wodę i położyłam je na tacę. Weszłam z powrotem do salonu i położyłam wszystko na stoliku, po czym odniosłam tace z powrotem. W końcu usiadłam na fotelu i uśmiechnęłam się do niego cukrując kawę.
- A więc co Cię do mnie sprowadza? - zapytałam.
- Chciałem poznać nową sąsiadkę o której wszyscy mówią - odparł na co ja prawię się zakrztusiłam.
- Co proszę? - zapytałam przecierając usta opuszkami placów.
- Żartowałem - zaśmiał się - ależ miałaś minę - powiedział wesoły.
- Bardzo śmieszne.
- Ale tak na serio to chciałem Cię przeprosić za moje zachowanie dzisiaj. - powiedział popijając kawę.
- To nic takiego .
- Tak ale mogłem przynajmniej coś powiedzieć - przerwał na chwilę. - A może poznam twoje imię.
- Ah... - zaśmiałam się - jestem Sakura Haruno - odparłam.
- Miło mi Itachi Uchiha - i nagle świat stanął w miejscu gdy usłyszałam jego nazwisko. - Ty jesteś córką Rin Haruno? - zapytał, na co ja jedynie pokiwałam głową. - wydoroślałaś Sakuroo...
- Znasz mnie? - zapytałam nie mogąc uwierzyć, że on może być jego bratem.
- Pewnie, że tak kiedyś często bywałem z moją mamą u was.
- Aha. Ale ja Cię nie kojarzę - odpowiedziałam zasmucona. - mam pytanie.
- Słucham więc - oparł się o oparcie i patrzył na mnie wyczekująco.
- Znasz Sasuke? - w końcu zebrałam się i zapytałam.
- No pewnie - odparł - to mój brat.  - no pięknie pomyślałam. - Jego też nie kojarzysz?
- To znaczy?
- Przecież razem w dzieciństwie byliście nie rozłączni. - powiedział a mnie aż zamurowało.
- To nie możliwe - zaprzeczałam wszystkiemu co się dowiedziałam.
- Nawet przysięgliście coś sobie. - przerwał na chwilę i siedział jakby nad czymś rozmyślał - ale wiesz.... - odezwał się po chwili -  ja mam to nagrane sami mnie o to poprosiliście.
- To było kiedyś i nie ważne.
- Widać bardzo się zmieniłaś wisienko - pokręcił z smutną miną.
- Zbyt dużo przeszłam - odparłam. Nagle poczułam, że przed nim mogę się wygadać. - Mogę Ci coś powiedzieć? - zapytałam.
- No pewnie.
- A więc może nie kojarzę Sasuke z tamtych lat ale...- urwałam na chwilę patrząc na niego -  teraz znam go i zbyt wiele ostatnio przez niego wycierpiałam.
- Eh...- wypuścił powietrze z ust. - on także ostatnio cierpi.
- Dlaczego?
- Bo po prostu do końca życia będzie nie szczęśliwy. - powiedział smętnie - masz może wino? - zapytał. To pytanie kompletnie zbiło mnie z tropu. No ale cóż sama nabrałam ochoty na coś mocniejszego.
- No coś się znajdzie. -odparłam i wstałam zabierając ze sobą brudne kubki. Weszłam do kuchni i sięgnęłam z szafy dwa kieliszki i wino pól słodki czerwone, które podarowała mi moja babcia.
- Proszę - położyłam na stoliku butelkę, a sama usiadłam obok niego.
- Widzę, że już się nie krępujesz przy mnie  - stwierdził i wziął wino, by je otworzyć.
 
Po drodze wstąpiłem do sklepu i kupiłem zgrzewkę piwa. Chciałem w jakiś sposób nie myśleć o niej i wpadłem na pomysł, że alkohol mi w tym pomoże i zaspokoi moje smutki. Znudzony wróciłem  do domu, gdzie nadal przebywam u państwa Haruno. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka zamykając je za sobą.
 Zauważyłem, że nie ma nikogo w domu, a jedyne co zastałem to karteczkę, która była skierowana do mnie z informacją, że wrócą dopiero jutro.Zgniotłem papierek i rzuciłem nim w ścianę ze złości. usiadłem od razu na sofie i włączyłem tv. Bez sensu od kilku minut przełączałem kanały, aż w końcu znalazłem coś ciekawego. Lekko pijany wziąłem komórkę do ręki i wybrałem numer do mego brata. Po dłuższym czekaniu w końcu odebrał.
- Halo.
- Hej to ja Sasuke.
- Coś chciałeś? - zapytał dość wesołym głosem.
- Tak dzwonię - odparłem.
- Ahaaa.
- Nie tak na serio to może wpadniesz do mnie?
- No nie wiem. - powiedział - nie ma mnie w domu - zaśmiał się.
- Wszystko Ok? - zdziwiłem się zachowaniem.
- Nie wszystko dobrze - nagle w tle usłyszałem czyiś śmiech - Itachi kończą tą rozmowę - wtrącił się jakiś głos, a raczej kobiecy głos. - kończę wisienko. - co to za zdrobnienie pomyślałem. Ale zaraz nagle coś mnie olśniło.
- Itachi z kim tam jesteś.
- Z dziewczyną. - odparł wesoły.
- Przepraszam bardzo - odezwał się kobiecy głos cały czas chichocząc  - ale Itachi nie może teraz rozmawiać.
- A z kim rozmawiam?
- Z Sakurą - powiedziała poważnym głosem, ale coś jej nie wyszło. I nagle w tym momencie mnie zamurowało Sakura i mój brat.
- Sakura co ty tam robisz? - zdenerwowany uniosłem głos.
- A co Cie to obchodzi - uniosła się - po za tym z kim ja rozmawiam?
- Z Sasuke.....

6 lipca 2012

17. Nowy etap

  Cały dzień jestem już na budowie i mam serdecznie dosyć. Niby już kończymy, ale ja jestem coraz to bardziej zmęczony. Właśnie stałem na tarasie z tyłu domu i trzymałem w ręku kubek z czarną gorącą cieczką. W duchu jedynie powtarzałem sobie, że jeszcze trzy godziny i masz święty spokój. Co w pewnym stopniu motywowało mnie do pracy. Jednak najbardziej marzyłem o tym alby znaleźć się w domu i zobaczyć Sakurę. Chociaż przez te ostatnie dni wcale jej nie widywałem, a w domu panowała straszna atmosfera. Postanowiłem jednak nikogo o nic nie pytać, ponieważ być może to sprawy rodzinne lub nikt by mi o niczym nie powiedział. Wypiłem resztę kawy i szybko wróciłem do pracy aby nadzorować jak im to wszystko idzie i pozałatwiać formalności.

W końcu dojechaliśmy na miejsce. Natychmiast wysiadłam z samochodu i poszłam na górę do mieszkania aby je otworzyć. Zaraz po tym rzuciłam torbę na sofę i wróciłam pomóc ojcu.Gdy tylko zeszłam na dół od razu złapałam pierwsze lepsze pudło i skierowałam się na górę.
- Córeczko zostaw to - zwrócił mi uwagę.
- To nic takiego - zaśmiałam się do niego za pudła, które miałam na rękach - szybciej nam pójdzie.
- Ale....
- Nie ma żadnego ale - przerwałam mu. - Pomogę Ci.
- No dobrze - zgodził się ze mną dając za wygraną.

Gdy tylko wróciłem od razu poszedłem do naszego wspólnego pokoju i wszedłem do łazienki biorąc orzeźwiający prysznic. W końcu mogłem pozbyć się tego całego brudy i zmęczenia. Już odświeżony założyłem czarne bokserki i szybko się ogoliłem. Zaraz po tym z powrotem znalazłem się w pokoju. Zarzuciłem na siebie białe spodenki i fioletowy t-shirt. Zastanawiałem się nad tym co jest Sakurą, ostatnio wcale jej nie wiać. Szybko znalazłem się w kuchni, gdzie zastałem jej mamę i ciocię.
- Dzień dobry - przywitałem się z kobietami.
- Witaj Sasuke - odpowiedziałam mi matka Ino. -Jak tam budowa?
- A dobrze już w przyszłym tygodniu będziemy kończyć - odparłem wlewając sobie do szklanki soku postanowiłem dosiąść się do nich.
- To świetnie - odezwała się jej siostra - może jesteś głodny - zapytała patrząc na mnie.
- Tak bardzo - uśmiechnąłem się do niej. Ostatnie czasy zauważyłem, że już nie jest tak pozytywnie do mnie nastawiona, a nawet wręcz przeciwnie. Więcej rozmawiam z matką Ino niż z nią, chociaż to ona chciała abym się zbliżył do jej córki, ale cóż nie dziwię się jej. Nagle z  rozmyśleń wyrwał mnie czyiś głos.
- Sasuke - machała mi ręką przed głową pani Rin.
- Słucham? - spojrzałem na nią nie przytomnie.
- Chyba nam gdzieś odleciałeś - zażartowała na co obie kobiety zaczęły się śmiać. - Proszę - postawiła przede mną talerz z jedzeniem, które wyglądało świetnie a zapach aż prosił o to aby je jak najszybciej zjeść.
- Dziękuję - odparłem i od razu wziąłem się za jedzenie.Gdy tylko zjadłem wstałem i włożyłem naczynia do zmywarki. Zaraz po tym z powrotem usiadłem przy stole.
- I jak smakowało? - zapytała upijając łyk kawy.
- tak było pyszne.
- To się ciesze - uśmiechnęła się do mnie promiennie. Bardzo przypominała mi Sakure po za jednym, że tylko różniły się kolorem włosów i oczu.
- A może powie mi pani kiedy wróci Sakura? - spojrzałem na nią zauważając, że jest coś nie tak. Nagle atmosfera zrobiła się napięta, a kobiety tylko patrzyły na siebie.
- Sasuke - przerwała na chwilę pani Ganma - najlepiej wiesz o tym, że będzie dobrze jeśli dasz jej spokój....
- Stój - przerwała siostrze patrząc na nią - on musi się dowiedzieć - zwróciła się do niej.
- Ale czego? - zapytałem. Czekając aż łaskawie któraś z nich mi coś powie.
- No tak - spoważniała - Sakura jakby Ci to powiedzie chłopcze - przerwała wypuszczając powietrze - ona się wyprowadziła.
- Jak to? - podniosłem głos i patrzałem na nie zszokowany.
- Ale uspokój się. - zwróciła mi uwagę, najzwyczajniej w spokoju siedząc.
- Kiedy? - zapytałem dalej nie mogąc w to uwierzyć.
- Dzisiaj....- wtrąciła się blondynka.
- Nie chciała abyśmy Ci o tym mówili...bo wiedziała, że jej na to nie pozwolisz.
- Ale.....
- A skoro już jej tutaj nie ma to sądzę, że powinieneś wiedzie dlaczego odeszła stąd. - wtrąciła mi się w słowo - a teraz mnie wysłuchaj i uspokój się.
- Dobrze - odparłem i usiadłem na miejscu.
- Mogła byś nas zostawić samych - zwróciła się do kobiety na co ta tylko się uśmiechnęła i wyszła. - a więc Sakura nie mogła się pogodzić z tym wszystkim i już wieczorem podjęła decyzje w ten sam dzień po tym incydencie.
- Czyli to moja wina? - zapytałem. Na co kobieta nic mi nie odpowiedziała. Co mogłem uznać za to, że się ze mną zgadza,
- Po prostu daj jej czas ona musi to wszystko przemyśleć - przekonywała mnie.
- Nie - zaprzeczyłem - Kocham ją i nie mogę przestać o niej myśleć.
- Wiem o tym - uśmiechnęła się blado - ale daj jej zacząć wszystko od nowa bez ciebie. Jeśli ją kochasz to zostaw ją. - powiedziała po czym wstała i zaczęła sprzątać wszystko ze stołu.
- Nie ja się nie poddam łatwo - podniosłem głos, zaraz po ty szybko wstałem i skierowałem się na zewnątrz.
Gdy tylko wyszedłem na dwór poczułem ciepły powiew wiatru, który we mnie uderzył. Postanowiłem się przejść i to wszystko przemyśleć dlatego od raz skierowałem się w stronę parku, który znajdował się nie daleko. idąc ulicą mijałem różnych ludzi którzy spędzali razem popołudnie i świetnie się bawili ze sobą.

Po wniesieniu wszystkiego zaparzyłam kawę  i usiadłam przy stolik stawiając przedtem dwa kubki dla siebie i ojca. Wzięłam go do ręki i upiłam łuk delektując się jej smakiem.
- Dziękuje  - powiedziałam uśmiechając się.
- Ale proszę bardzo córuś. - odparł. - czeka cię teraz rozpakowanie tego wszystkiego - zwrócił mi uwagę patrząc na te wszystkie pudła i walizki.
- No takk - spojrzałam zrezygnowana - ale Hinata mi pomoże ma mnie dzisiaj odwiedzić - uśmiechnęłam się.
- To dobrze - nagle rozległ się dźwięk komórki moje taty, który zaraz ją odebrał.
- Halo - odezwał się rozmawiając z osobą po drugiej stronie telefonu, a ja jedynie przysłuchiwałam się i patrzyłam na niego. - Tak już zaraz będę - odpowiedział - a coś się stało? - zapytał. na co troszkę się przelękłam.
- Kto to - zapytałam od razu  kończąc kawę.
- Mama - odparł - będę się już zbierał bo jestem jej potrzebny w domu - powiedział wstając z miejsca.
- To pa tatusiu - pożegnałam się z nim, a zaraz po tym wyszedł i już go nie było. Rozejrzałam się ciesząc się w duchu. Szczęśliwa usiadła na sofie rozkładając się na niej, uśmiech sam zagościł na mej twarzy.
- Sakura a więc zaczynasz nowy etap - powiedziałam sama do siebie.

5 lipca 2012

16. Dać mu wolność....

  Ze złości walnąłem w ścianę pięścią. Byłem wściekły na siebie ale niestety czasu nie cofnę. Teraz kiedy wiem, ze ona coś do mnie czuję nie podam się i będę o nią walczył nawet jeśli rozstanę się z Ino.

Zeszłam na dól do salonu gdzie był mój ojciec, usiadłam obok niego przyciągając nogi do siebie a swoją głowę oparłam o jego ramię. Zawsze tak robiłam gdy było mi ciężko, miałam w nim wsparcie. Siedzieliśmy tak w ciszy. Ojciec zawsze milczał czekając gdy będę miała ochotę mu się wyżalić.
- Tatko - zaczęłam nabierając powietrza w płuca.
- Tak? - spojrzał na mnie odkładając gazetę na stolik.
- Co powinnam teraz zrobić? - milczał po raz pierwszy milczał nie wiedząc co mi powiedzieć. Podniosłam głowę do góry i spojrzałam na niego czekając, aż coś powie,
- Córeczko....najlepiej będzie jeśli sama do tego dojdziesz co jest dla ciebie najlepsze. - pogłaskał mnie po włosach patrząc na mnie ze smutkiem - ale jak kiedyś mawiała mi twoja babcia w trudnych chwilach najlepiej jest stawić czoła wszystkim trudnością zarazem odsunąć się w głąb zaczynając wszystko od nowa.
- Co to znaczy? - zapytałam, zastanawiając się nad znaczeniem tego wszystkiego. Nie mogłam pojąć w jaki sposób mam to uczynić.
- Sama musisz się domyślić.
- Ehh....wiesz tatko....coś w tym jest - przerwałam ścierając łzę z policzka -  dlatego jeśli go kocham powinnam dać mu wolność bo i tak nie jest mi on pisany dlatego wyprowadzę się stąd na jakiś czas.
- Jesteś tego pewna.....? - poczułam ból w sercu kiedy mówił to z takim żalem w sercu.
- Tak. - nie wytrzymałam już i rozpłakałam się do końca na myśl o tym co mi powiedział.
- Ci...wisienko moja....- przytulił mnie do siebie głaszcząc po włosach. - płacz nic Ci nie da...
- On mnie kocham - wypaliłam bez sensu. - Powiedział mi dzisiaj, że mnie kocha, a ja głupia powiedziałam, że to jest nie możliwe, mimo tego, że wyznałam mu to samo.....
- Ohhh....kochanie - złapałam mnie za ramiona i wyprostował patrząc na mnie - dobrze zrobiłaś ale wiem, że o tak cierpisz przez to, że postąpiłaś wbrew swego serca...kiedyś pokochasz innego tak samo wartego twych uczyć - powiedział a na jego twarzy zagościł uśmiech.
- Może masz rację - oparłam ocierając łzy z policzków. - Dziękuję - przytuliłam się do niego czując to wsparcie z jego strony.
- A teraz idź spać.
- Dobrze - po czym wstałam i skierowałam się na górę.
- Poszukam jakiś mieszkań - poinformował mnie gdy byłam już na schodach. Ja jedynie uśmiechnęłam się i poszłam dalej. Po przekroczeniu drzwi szybko je zamknęłam i przebrałam się w piżamę. Zmęczona dzisiejszymi wrażeniami znalazłam się natychmiast w łózko i już po kilku minutach zasnęłam.

Kilka dni później.....

Właśnie pakowałam wszystkie swoje ubrania do walizki. Już na drugi dzień od rozmowy z tatą postanowiłam poinformować obie kobiety, a mianowicie moją mamę i ciotkę o tym, że się wyprowadzam. Jednak poprosiłam je aby nic nie mówiły Sasuke. O dziwo moja mama poprał mnie w mojej decyzji twierdząc, że tak najszybciej wyleczę swoje rany. Wraz z rodzicami szukaliśmy odpowiedniego mieszkania aż w końcu dało nam się znaleźć. Idealnie pasowało do mnie. Znajdowało się nie daleko plaży, z pięknymi widokami. Posiadało ono dwie sypialnie jedną większą, kuchnie, dwie łazienki i duży salon coś w sam raz.
Już kończyłam pakować resztę moich pamiątek i różnych drobiazgów do pudeł. Czekałam kiedy tylko wparuje tutaj tata i zacznie wszystko znosić na dół. I nie myliłam się bo zaraz po tym wleciał i zabierał wszystko po kolei kładąc do samochodu. Gdy tylko skończył postanowiłam szybko się wykapać. Już odświeżona zarzuciłam bieliznę. Na to szare rurki, białą bluzeczkę z rękawkami do łokci i tego samego koloru buciki na szpilce bez palców i pięty z kokardką na przodzie. Oczywiście aby dopełnić strój założyłam biżuterię w postaci kolczyków w kształcie serca oraz naszyjnik podobny do kolczyków i złotą bransoletkę z korali. Gotowa wzięłam dużą białą torbę do ręki i założyłam okulary na głowę. Za nim jednak wyszłam spojrzałam na wszystko ostatni raz i po czym ruszyłam  na dół zamykając drzwi. Na dole już wszyscy czekali na mnie, gdy tylko sie tam znalazłam od razu rzuciła mi się na szyję moja ciocia.
- Oj Ganma bo mi udusisz córkę - zwróciła jej uwagę moja mama śmiejąc się, na co wszyscy parsknęli śmiechem. Oczywiście rozkleiłam się i zaczęłam ryczeć jak małe dziecko.
- Oh...będzie nam Cie tutaj brakować - mówiła do mnie ciocia także wraz ze mną płacząc.
- Tak wiem  - odparłam lekko zachrypniętym głosem. Gdy tylko oderwałam się od niej podeszłam do mamy i przytuliłam do niej. - Mamuś będzie mi brakować twoje jedzenia - zażartowałam.
- Mi Ciebie też córeczko moja - mówiła głaszcząc mnie bo włosach - ale wiesz, że zawsze możesz tutaj wpaść kiedy tylko chcesz.
- Tak alee....
- Nie ma żądnego ale - przerwał mi tata - dostaniesz klucze, które miałaś bo ten dom zawsze jest cząstką ciebie i będzie - powiedział.
- Dziękuję. - łzy oczywiście  w końcu przestała lecieć mi po policzkach a resztki starłam tylko dłonią i uśmiechnęłam się do nich.
- To co ruszamy - odezwał się ojciec stojąc w drzwiach
- Już tato - odparłam po czym pożegnałam się z nimi i wyszłam wraz z ojcem z domu. gdy tylko oboje wsiedliśmy. Ojciec zaraz odpalił silnik i ruszyliśmy do mojego nowego mieszkania.

3 lipca 2012

Informacja

 Zmieniłam kilka rzeczy i myślę, że teraz każdy będzie mógł komentować moje notki. Po za tym już wkrótce pojawi się na tym blogu nowa notka. Zapraszam :)
Od dzisiaj będę informowała o notach  na facebooku http://www.facebook.com/pages/SasuSaku/264645666969373.

19 czerwca 2012

15. Ciąża

-...Ona musi wiedzieć - powiedział kobiecy głos w rozmowie, którą przez przypadek usłyszałam.
- Ale to nie my powinnyśmy jej o tym powiedzieć - stanęłam na chwilę z ciekawości przysłuchując się.
- Masz rację - umilkła -  ale jeśli on jej o tym nie powie to zrobię to ja - odpowiedział wzburzony głos.
- O czym mówicie? - wtrącił się męski głos. Domyślam się, że to mój tata, a te dwa poprzednie głosy to pewnie moja mama i ciocia, które najwidoczniej się kłóciły.
- O ty, że najwyższy czas aby nasza córka dowiedziała się prawdy - odpowiedziała moja mama. - Dobrze wiem, jak zareaguje na wiadomość o tym, że Ino spodziewa się dziecka - że co? teraz jestem w  szoku, nie spodziewałam się tego po niej. Ale co ja mam z tym wspólnego? - i że, ojcem jest Sasuke..... - przyciszyła głos jednak udało mi się to usłyszeć. Nie mogę w to uwierzyć, on jest ojcem. Ale jak to, Ze co? teraz w mojej głowie przychodziło mi na myśli miliony pytań na które nie znałam odpowiedzi. Zrozpaczona usiadłam na schodach, nie mogą w to uwierzyć. Nagle poczułam na twarzy coś mokrego, domyśliłam się, że to łzy.  Po raz kolejny stracę  bliską mi osobę, którą jest mężczyzna. Po co ja w ogolę robiłam sobie nadzieje, słysząc dźwięk przekręcającego się klucza w zamku, spojrzałam odruchowo w ich stronę.

Właśnie wróciłem do domu, musiałem sobie przemyśleć kilka spraw, więc jeździłem po mieście z jakąś godzinę. Stanąłem przed drzwiami i włożyłem kluczyk w zamek przekręcając go, po czym otworzyłem je. Na korytarzu było ciemno, a jedyne źródło jakie dawało lekkie światło był salon. Rozebrałem buty i spojrzałem na schody, na których siedziała różówo włosa, dziwnie się we mnie wpatrując. Skierowałem się w jej stronę patrząc na nią.
- Hej - przywitałem się z uśmiechem.
- Ty gnojku! - wykrzyczała w moją stronę, po czym gwałtownie wstała. 
- O co chodzi? - zapytałem, bardzo zdziwiony jej zachowaniem.
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? - tym razem to ona mnie zapytała, nagle przyszła jej matka i ciotka.
- Co się stało? - zwróciła się do mnie jej rodzicielka.
- Nie wiem - odszepnąłem.
- No powiesz mi - uniosła się płacząc.
- O czym?
- O tym, że będziesz miał dziecko! - w tym momencie po prostu zdrętwiał czując, jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimniej wody. Spojrzałem na dwie kobiety, które były tak samo zszokowane jak ja.
- Skąd o tym wiesz? - musiałem wiedzieć czy przypadkiem Ino jej o tym nie powiedziała.
- Aaaa...czyli się przyznajesz! - płakała. Nie mogłem patrzeć jak ona cierpi, przez te ostatnie dni bardzo się do niej zbliżyłem, mając coraz to bardziej większe wrażenie, że coś do mnie znaczy. Nic nie odpowiedziałem po prostu nie wiedziałem co. - brzydzę się Tobą wszyscy jesteście tacy sami! - przerwała na chwilę. - Najpierw on teraz ty.  Nie na widzę cię! - te słowa zabolały najbardziej. 

- Sakura...jaa.....nie....tego....tak wyszło - plątał się, cały czas się tłumacząc. Ale czego mogłam się spodziewać w końcu był z nią, i mieli prawo do jakiego kolwiek stosunku między sobą. Ale mógł przynajmniej nie robić tych głupich nadziei. Kretyn, każdy ja inny to jedyne co mi teraz przychodziło do głowy, nie mogłam już dłużej tego słuchać więc zabrałam swoje rzeczy po czym szybko weszłam na górę.
- Zaczekaj! - wołał mnie, ale ja byłam już przy drzwiach, właśnie miałam je otworzyć, gdy poczułam jak mnie łapie za rękę. - Proszę daj mi to wytłumaczyć. - spojrzałam na niego.
- Nie ma czego - odparłam po czym wyrwałam mu się i uciekłam do pokoju, zamykając się od środka. Słyszałam jak wali w drzwi i mnie woła jednak się tym nie przejmowałam już. Wytarłam dłonią zapłakane oczy, rozmazując tusz i skierowałam swe kroki do łazienki. Stanęłam przed lustrem i wpatrywałam się w swoje odbicie.
- Jesteś głupią naiwną dziewczyną - rzekłam po czym się zaśmiałam. Nie miałam już na nic siły, więc rozebrałam się do naga i weszłam pod prysznic. Nadal czułam łzy, które zmieszane z wodą spływały po moich policzkach. Czułam się bez silna, delikatnie oparłam się płytki i podniosłam twarz do góry pozwalając by krople wody padały na moją twarz sunąc wzdłuż mojego ciała. W końcu doszłam troszkę do siebie i obmyłam całe ciało, po czym wyszłam spod prysznica i owinęłam się puchowym ręcznikiem zaraz po tym wysmarowałam twarz kremem. Weszłam do pokoju i wytarłam się ręcznikiem, rzucając go na podłogę. Ubrałam kremową koronką bieliznę i podeszłam do ogromnej, która była wbudowana w ścianie. Zaczęłam szukać czegoś do ubrania, w końcu po dłuższym namyśle wybrałam ciemno miętowe spodnie, które podwinęłam tak, że sięgały wyżej po za kostki do tego luźną bojówkę w biało-czarne paski z sercem na środku i białe tenisówki.


Byłem cholernie wściekły na siebie, mogłem jej sam o tym powiedzieć, przecież nie musiała dowiedzieć się tego przez przypadek.. Cały czas siedziałem na schodach tuż obok jej pokoju, miałem nadzieję, że wyjdzie z niego i się nie  myliłem bo usłyszałem skrzyp drzwi. A zaraz po tym ukazała się za nich Sakura odruchowo wstałem i zagrodziłem jej drogę. Ona patrzyła tylko na mnie teraz pustymi oczami i nic nie mówiła.
- Możemy porozmawiać. - zapytałem a ona tylko kiwnęła - u mnie w pokoju - odparłem w razem z nią skierowałem się tam. - A więc...
- Może ja coś powiem - przerwała mi na chwilę siadając na brzegu łóżka.
- Oczywiście.
- Zacznę od tego, że uważałam Cię za kogoś mało ważnego, jednak z czasem po tym gdy rozstałam się z Kibą, zbliżyliśmy się do siebie i jestem pewna, że i  ty to zauważyłeś. - odparła cały czas patrząc na mnie,jednak nie miałem zamiaru jej przerywać dlatego cały czas słuchałem. - tylko u ciebie miałam wsparcie  z czasem zaczęłam cię traktować jak przyjaciele. A ty po prostu to wszystko zniszczyłeś. - uniosła głos zaraz po tym spuszczając głowę na dół.
- Wiem o tym i nie mam nic na swoją obronę, ale....- przerwałem na chwilę i  podszedłem do niej ujmując jej twarz w obie ręce i unosząc do góry, by spojrzała na mnie. - ja Sakura czuje coś więcej niż tylko przyjaźń - spojrzała na mnie zdumiona.
- O czym ty mówisz? - zapytała.
- O ty, że Cię Kocham - odparłem, na co Sakura wstała gwałtowanie i wpatrywała się ciągle we mnie tymi swoimi szmaragdowymi oczami
- Żartujesz prawda? - zaśmiała się. Co mnie zdziwiło i zakuło w sercu. -
- Oczywiście, że nie.
- Ale ty masz dziewczynę, a wkrótce dziecko. Co ty sobie wyobrażasz w tym momencie, że ja będę z tobą bo wyznałeś mi, że mnie kochasz....zastanów się.
- Ale skąd ja mam być pewny, że to dziecko jest moje - uniosłem się. w tym momencie już nie panowałem nad  swoimi emocjami.
- Nie wiem, ale ja także darze cię jakimiś mocniejszymi uczuciami jednak nie możemy być razem ze względu na to, że ty masz teraz rodzinę. - odparła po czym wyszła  z pokoju.