16 lipca 2012

19. Rozmowa.

- Przykro mi ale nie kojarzę tego imienia  - odparła.
- Żartujesz sobie? - uniosłem głos. Jednak po chwili usłyszałem jej perlisty śmiech, a  rozmowa się skończyła. Będę musiał porozmawiać z moim bratem jutro i to bardzo poważnie.

Gdy tylko usłyszałam, że to on jestem pewna, że moja mina musiała wyrażać szok. Bo do samo czułam w środku: strach, przerażenie i świadomość tego, że szykują się kłopoty. Nie mogła daje z nim rozmawiać zbyt dużo mnie to kosztuje. Przez wypicie tych dwóch butelek wina niezłe mi szumi w głowie.
- Proszę - podałam mu telefon. Chciałam wstać, ale zakręciło mi się w głowie i upadłam Itachiemu na kolana.
- Dziękuję - odparł tak słodko mrucząc. Na co ja zachichotałam jak mała dziewczyna. Podniosłam głowę do góry i natrafiłam na czarne jak smoła oczy, które teraz patrzyły na mnie. Jednak nie przelękłam się tym spojrzeniem, wyrażało ono w jakiś sposób inne odczucia niż Sasuke można powiedzieć, że radość. Nie spodziewanie coś  mnie do niego przyciągało. Jak nasze oczy świdrują się na wzajem pragnąc poczuć tą drugą osobę. Poczułam miękkie usta na moich. Nie mogłam się powstrzymać i oddawałam każdy pocałunek z taką samą pasją jak on. Pozwoliłam mu aby jego język zaprosił mój do wspólnego tańca. Gdzie w między czasie Itachi podniósł mnie go góry i położył na sofie, a on sam na mnie. Zaczął schodzić pocałunkami niżej na mą szyję. Było mi tak przyjemnie i rozkosznie, że poddałam się temu wszystkiemu. Sama włożyłam mu ręce pod koszulkę muszę przyznać, że ciało ma niczego sobie. Poczułam jak odpina guziki mojej koszuli, która zaraz wylądowała na podłodze, a jego ręce jeździły wzdłuż mojej tali. Po raz kolejny pocałował mnie w usta z pasją. I wtedy nie wiadomo dlaczego przypomniały mi się jego słowa byliście nie rozłączni. Czym prędzej odepchnęłam go lekko od siebie i szybko odnalazłam swoją koszule zakładając ją na siebie.
- Przepraszam - powiedział.
- To moja wina - odparłam patrząc przed siebie.
- Nie. - zaprzeczył wstając. - Będę się już zbierał - po czym wstał i skierował się w stronę drzwi. - Sakura ja wiem o was. - stwierdził wychodząc. Zaskoczona obróciłam się w jego stronę, ale ujrzałam jedynie skrawek jego pleców, a po mieszkaniu rozniósł się trzask drzwi. 
Roztargniona jego słowami wstałam z sofy i podeszłam do drzwi przekręcając zamek. Po woli podeszłam do stolika i wzięłam brudne kieliszki, które odniosłam do kuchni, a puste butelki wrzuciłam do kosza. Zmęczona spojrzałam na zegarek, który wskazywał 22. Szybko się wykąpałam i przebrałam w piżamę. Już odświeżona leżałam wygodnie w łóżku. Wzięłam telefon i odczytałam wiadomości wszystkie od Sasuke. Przesuwałam na dół wzdłuż wiadomości, gdy jedna mnie zaciekawiła 

Myślałem, że zależy Ci na mnie,
 ale ja i tak wiem, że to nic nie znaczy.
Ale obiecałem Ci coś.


Zmęczona odłożyłam telefon. Nie miałam zamiaru zadręczać się tym wszystkim, a bynajmniej nie dziś. Zgasiłam światło i udałam się do krainy Morfeusza.

Kolejny dzień z myślą o niej. Za zegarze była już 9 więc nie mogąc spać ani minuty dłużej szybko wygramoliłem się z łóżka i popędziłem od razu do łazienki. Po porannych czynnościach zarzuciłem na siebie ciemnie dżinsy i  biały t-shirt z zielonym napisem. Gdy tylko się ubrałem zszedłem na dól i wszedłem do kuchni gdzie zastałem mamę Ino.
- Dzień dobry - przywitałem się z nią i podszedłem do szafy sięgając sobie kubek.
- Witaj Sasuke - odpowiedziała smętnie.
- Coś nie tak?  - zwróciłem się do niej zaparzając sobie kawę.
- Ino wraca nie długo do domu.
- I to panią martwi? - zapytałem - to ja powinienem się martwić - dodałem siadając po drogiej stronie stołu.
- Nie, ale mam przeczucia, że czekają nas wszystkich gorsze momenty.
- To znaczy? - spojrzałem na nią.
- No wiesz - przerwała na chwile - wiem, że nie kochasz mojej córki - powiedziała  - tak wiem, że jest ci głupio gdy tak ze mną rozmawiasz - dodała widząc, że  chce jej przerwać.
- Proszę mi nie mieć tego za złe ale ja pokochałem Sakurę - dodałem.
- Wiem chłopcze i nie mam - odparła uśmiechając się, a mi oczy zrobiły się jak pięciozłotówki.
- Wie pani?
- Tak już dawno to zauważyłam jak wy na siebie patrzycie. - stwierdziła - a teraz wybacz ale mam kilka spraw do załatwienia - powiedziała, po czym wstała i pożegnała się ze mną, wychodząc z domu.

 Gdy się przebudziłam poczułam jak promienie słońca świecą wprost na moją twarz. Z grymasem na twarzy obróciłam się na drugi bok. Nie mogłam zasnąć więc otworzyłam oczy  i podniosłam się do pozycji siedzącej. Nie chętnie wstałam się z łóżka i poczułam straszny ból głowy, a wszystkie wczorajsze wspomnienia po prostu wróciły. Od razu udałam się do kuchni i sięgnęłam po tabletkę po czym popiłam ją wodą. Wróciłam z powrotem do pokoju i weszłam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, by jakoś się obudzić. Gdy tylko się umyłam, wytarłam się i ubrałam białą bieliznę. Gdy stanęłam przed lustrem przestraszyłam się swojego wyglądu, te podkrążone oczy aż przerażały. jeszcze raz przemyłam twarz, a zaraz po tym włosy spięłam w wysoką kitkę. Nałożyłam  twarz  nałożyłam puder, a rzęsy pomalowałam tuszem. Prawie gotowa stanęłam w pokoju i wyjrzałam przez okno, by sprawdzić jaka pogoda. Po dłuższym zastanawianiu się obróciłam się i podeszłam do szafy. W końcu ubrałam na siebie czarne leginsy do tego luźną bluzkę na krótki rękaw z jakimś nadrukiem i czarne sandały do tego kilka bransoletek , okulary i mała torba na dłuższym pasku.

Gotowa wybrałam numer do Hinaty.
- Halo - odezwał się zaspany głos po drugiej stronie.
- O jej Hinatka obudziłam Cie? - zapytałam, czując się troszkę głupio.
- No tak jakby - odpowiedziała.
- To znaczy?
- No i tak za 5 minut miałam wstać. - stwierdziła.
- To dobrze - stwierdziłam - aż mi kamień z serca spadł - zaśmiałam się.
- No no.
- Może się spotkamy - zaproponowałam  - Mam Ci tyle do opowiedzenia.
- Ok. A o której i gdzie? - zapytała.
- O 13 tam gdzie zawsze - odparłam.
- No dobrze. To ja kończę. Pa.
- Do zobaczenia. - pożegnałam się. Po czym się rozłączyłam. Głodna Poszłam sobie zrobić szybko śniadanie. Najedzona pozmywałam naczynia  i ogarnęłam dom. Zegar wskazywał 12,20 więc wzięłam torbę i schowałam potrzebne rzeczy. Zaraz po tym zamknęłam dom i zeszłam na dół. Od razu wsiadłam do samochodu i spojrzałam w boczne lusterko gdzie ujrzałam Itachiego. Nie czekając ani przekręciłam kluczyki i ruszyłam w dobrze znanym mi kierunku.

Jechałem do brata, a po drodze mijałem mnóstwo aut i ludzi, którzy jak zawsze gdzieś się śpieszyli. Stałem właśnie na skrzyżowaniu, gdy podniosłem głowę i ujrzałem na przeciwko po drugiej stronie pasa ją. Po przyglądnięciu się byłem pewny, że to Sakura. Jej różowe włosy i te piękne oczy od razu poznałem. Na szczęście ona mnie nie zauważyła. W końcu zapaliło się zielone światło, a my się minęliśmy.
Gdy dojechałem na miejsce czułem, że zaczynam się denerwować na samą myśl o tym iż ona mogła z nim być. Po woli skierowałem się w stronę jego mieszkania i otworzyłem drzwi. Po przejściu po schodach w końcu dotarłem do jego drzwi. Stałem dłuższy czas, aż w końcu nacisnąłem na dzwonek. Po chwili usłyszałem kroki i drzwi od mieszkania się otworzyły a w nich stał mój brat ubrany w czarne rurki i cienką czarną bluzkę.
- Siema młody - przywitał się ze mną
- Cześć - odparłem.
- Wchodź - wskazał  mi ręką, po czym przekroczyłem próg drzwi, a on je zamknął. - Siadaj a ja coś zrobię do picia.
- To ja chcę kawę. - powiedziałem i usiadłem na fotelu. Gdy tylko przyszedł postawił kubki na stoliku, a samu siadł na kanapie.
- A więc co Cię do mnie sprowadza? - zapytał.
- Sakura - oparłem.
- Co z nią? - zwrócił się do mnie patrząc dziwnie.
- To ja powinienem o to zapytać - uniosłem się lekko. - dzwoniłem wczoraj do Ciebie a później z nią rozmawiałem.
- No tak pamiętam - przytaknął mi.
- Spotykacie się. - zapytałem. Bardzo bałem się jego odpowiedzi, nie wytrzymałbym tego jeśli tak będzie.
- Oczywiście, że nie. - zaprzeczył mojemu pytaniu rozsiadając się. - Przecież wiem, że zależy Ci na niej.
- To co wczoraj z nią robiłeś.
- Ona tu mieszka. - odparł spokojnie. A mnie po prostu szczeka opadła ona mieszka u niego.
- Gdzie u Ciebie? - wypaliłem. Na co on zaczął się śmiać - No mów - poganiałem go.
- Czy ty już zwariowałeś - podniósł głos śmiejąc się. - Mieszka obok. - na co mi ulżyło.
- To dlaczego wczoraj z nią byłeś.
- Byłem się z nią przywitać. - powiedział - a później przyniosła wino, potem kolejne - uśmiechnął się - upiliśmy się troszkę no i...- przerwał
- Co i...? - podniosłem się z siedzenia.
- Siadaj - rozkazał mi - Prawie byśmy wylądowali w łóżku.
- Że co?

2 komentarze:

  1. o jejku czemu przerywasz w takich momentach dawaj szybciutko kolejna notke i troche dluzsza prosze:)

    OdpowiedzUsuń
  2. swietne jak zwykle:)
    pozdrawiam nika:)

    OdpowiedzUsuń