20 lipca 2012

21. Obietnica

 Przyglądałem się jej uważnie tak jakbym nie wiedział jej z parę lat, a to za ledwie kilka tygodniu możliwe, że kilkanaście dni. Spragniony jej obecności przybliżyłem swą twarz do jej i musnąłem delikatnie jej usta. Z początku delikatnie, po czym pogłębiłem pocałunek.

Gdy znalazłam się tak blisko niego. Nie mogłam po prostu wykonać żadnego zaledwie najdrobniejszego ruchu mego ciała. Stałam jak sparaliżowana pozwalając aby to on wykonał kolejny ruch. Nie spodziewanie mnie pocałował. Zdesperowana dałam się ponieść i sama oddawałam jego pocałunki. Poczułam jak jego ręka przeczesuję moje włosy, aż po wpływem przyjemnego dotyku zamruczałam mu  do ust, co najwidoczniej mu się spodobało.
- Sasuke - zwróciłam się do niego miedzy pocałunkami.
- Tak - oderwał się ode mnie i spojrzał na mnie swymi czarnymi tęczówkami. Nie czekając na moją odpowiedz po raz kolejny posmakował mych ust.
- Nie możemy - sprzeciwiłam mu się i odepchnęłam go lekko od siebie.
- Dlaczego? - pogłaskał mnie po policzku, przypatrując się mej twarzy.
- Bo nie - odparłam
- Wiem, że Ci na mnie zależy.
- Mylisz się - uniosłam się i wyrwałam z jego objęć. W jednej chwili spojrzałam ostatni raz i obróciłam się w stronę drzwi - daj mi  spokój - dodałam na koniec i zniknęłam mu z oczu.

Wściekły uderzyłem w ścianę i obróciłem się w bok, by udać się do kuchni. Po raz kolejny nic nie udało mi się zrobić. Jestem skończonym kretynem.
- Sakura córeczko... - wyszła za ściany jej matka i zamilkła widząc, że jestem tylko ja.
- Nie ma jej już - odparłem na co kobieta spojrzała się na mnie zaskoczona. - wyszła. - dodałem i wyminąłem ją wchodząc wprost do kuchni. Podszedłem do szafy i nalałem sobie soku porzeczkowego. Za jednym łykiem wypiłem wszystko i odłożyłem szklane naczynie do zlewu, sam się oparłem rękoma o blat wypuszczając ciężkie powietrze. Po dłuższej chwili gdy się odwróciłem  oparty o ścianę stał ojciec Sakury, który mi się najwidoczniej przyglądał. Wyminąłem go i już chciałem odejść bez słowa, ale nagle coś mnie natchnęło.
- Czy ja wszystko muszę schrzanić - stwierdziłem na głos i zatrzymałem się stojąc tyłem do mężczyzny.
- Słucham? - zwrócił się do mnie odchodząc od lodówki, gdzie trzymał w ręki dwie butelki alkohol.
- Skrzywdziłem kolejną osobę - dodałem nie ruszając się z miejsca.
- Chodź na taras tam porozmawiamy - stanął obok mnie i wskazał ręką abym poszedł w dane miejsce. Nie wzruszony spojrzałem w tam i udałem się za nim. - Co Cię trapi?
- Wszystko - odparłem, po czym oboje usiedliśmy na drewnianych krzesłach, a on podał mi piwo.
- Możesz jaśniej - spoglądał na mnie.
- Chodzi o to, że skrzywdziłem pańską córkę i domyślam się, że pan o wszystkim wie - spojrzałem na niego. Na co on jedynie kiwnął głową i upił spory łyk piwa. - Tak myślałem. Ale ja ją bardzo kocham tylko szkoda, że tak późno to wszystko zauważyłem i zły wybór wybrałem. - stwierdziłem patrząc na ogród.
- No tak moja  Wisienka - westchnął i spojrzał na ogromne drzewo z różowymi kwiatami, które już opadły lekko z gałęzi i teraz leżały na zielonej trawie. - spójrz na to drzewo - zwrócił się do mnie.
- Widzę. - spojrzałem w tam tym kierunku.
- Zasadziłem je wraz z tym gdy moja córka przyszła na ten świat. A ono rośnie i przeżywa wszystkie jej upadki i wzniesienia. Moja żona twierdzi, że to drzewo żyje wraz z nią, a ja zgadzam się z nią. - uśmiechnął się do siebie. - a teraz ono upada, bo ona cierpi.
- A co ja mam do tego? - zapytałem nie rozumiejąc co mam z tym wspólnego.
- Daj jej się pozbierać i pozwolić na to aby ktoś inny się nią zaopiekował. - spojrzał na mnie - Pozwalając aby od nowa ożyła i zapomniała o tym, że upadła.
- Ale ja ją kocham.
- Wiem to.
- To dlaczego każe mi pan z niej zrezygnować.
- Ponieważ każde z was będzie mogło pokochać to co ma a nie to co jest dla niego nie osiągalne Sasuke. Rozumiesz?
- Tak. Ale jeśli z niej zrezygnuję to....- przerwałem zastawiając się co będzie dalej.
- To obdarzysz tą miłością Ino i swoje przyszłe dziecko. Dasz im rodzinę.
- Ja jej nigdy już tak nie pokocham.- uniosłem się i dopiłem do końca piwo. Zdenerwowany wstałem i ruszyłem w stronę drzwi.
- Obiecaj mi coś - odezwał się.
- Tzn? - obróciłem głowę na bok zerkając na niego.
- Pozwolisz jej na to aby sama wybrała dla siebie szczęście. - odparł patrząc przed siebie.
- Dobrze. Obiecuję - zgodziłem się z nim. Po czym wszedłem do domu.

2 miesiace później.....

Siedziałam właśnie na lotnisku i czekałam na Saia. Po dłuższej czasie postanowiliśmy, że nie możemy urwać naszej znajomości mimo tego, iż wyjechał on na cały miesiąc do pracy. Przez ten czas od momentu podania sobie numerów po przez spędzenia razem całego miesiąca spotykaliśmy się prawie, że codziennie. A jeśli była taka możliwość pomagał mi w fundacji. Przez co nasze więzi jeszcze bardziej się umacniały a my zbliżaliśmy się do siebie. Bardzo się za nim stęskniłam podczas jego nie obecności. Każdego dnia wieczorem rozmawialiśmy ze sobą i opowiadaliśmy sobie co się działo.
Znudzona oparłam się o oparcie krzesła i wyciągnęłam komórkę zerkając która godzina. Po dłuższej analizie stwierdziłam, że jego samolot spóźnia się już 5 minut.
- Samolot z Paryża do Tokio nr 15  wylądował właśnie. Czekających prosimy skierować się do brami nr 3 - rozniósł się komunikat po lotnisku. Czym prędzej podniosłam się z miejsca zabierając ze sobą torebkę. Po czym skierowałam się do brami  z której ma wychodzić. Po dłuższym wypatrywaniu go wśród pasażerów, w końcu wyszedł za brami.Wyższy ode mnie o nie całą głowę mężczyzna o krótkich brązowych włosach i czekoladowych oczach o nie zbyt umięśnionej posturze. Przyglądając mu się zachichotałam widząc jego zachowanie. Nie czekając ani chwili dłużej wyszłam z tłumu i pomachałam do niego. Gdy  mnie zauważył uśmiechnięty szybko skierował się w moją stronę jak ja w jego. Szczęśliwa podbiegłam do niego  i wskoczyłam w jego ramiona  ledwo co nie stracił przeze mnie równowagi, po czym mocno się do niego przytuliłam.
- Stęskniłem się za tobą - przytulił mnie mocno do siebie, a za rem kręcił do okoła.
- Ja też - dodałam.
- Wiesz zaraz mnie udusisz - dodał śmiejąc się.
- Przepraszam - zerknęłam na niego zakłopotana i zeszłam z niego. - Jak ci minęła podróż?
- Dobrze - odparł - całą przespałem - dodał.
- Oj śpiochu - zażartowałam.
- Jedzmy już do domu - zaproponował zabierając wagarz po czym oboje udaliśmy się na parking. do mojego samochodu. Gdy tylko znaleźliśmy się obok niego Sai schował swój bagaż i razem oboje wsiedliśmy do auta. Zaraz po tym odpaliłam go i ruszyliśmy do jego domu.

Nim się obejrzałem, a ten czas tak szybko minął. Za ledwie kilka tygodni temu spędzałem każdy możliwy czas z nią dopóki tego nie schrzaniłem. Dwa dni temu Ino wróciła do domu. W pewien sposób całkiem odmieniona. Zaspany  spojrzałem na zegarek, który wskazywał 12. Odruchowo obróciłem się w bok gdzie ujrzałem nadal śpiącą blondynkę . Nie chciałem jej budzić dlatego po cichu wyszedłem z łóżka i skierowałem się do łazienki. Rozebrany do naga stałem pod prysznicem, a krople wody spływały w dól wzdłuż mego ciała. Umyty wytarłem się ręcznikiem, po czym założyłem na siebie czarne bokserki i wykonałem resztę czynności. Odświeżony z powrotem wszedłem do naszego pokoju i spojrzałem w stronę łóżka. Podszedłem do niego i ukucnąłem obok niego,przypatrując się śpiącej dziewczynie.Nie mogę pojąć tego, że wkrótce zostanę ojcem, a ona jest dla mnie tera najważniejszą kobietą w życiu i muszę to zaakceptować. Delikatnie przejechałam palcami po jej wewnętrznej części dłoni, a na jej twarzy zagościł uśmiech. Otworzyła oczy i spojrzała na mnie.
- Dzień dobry - ucałowałem ją w czoło.
- Hej - uśmiechnęła się - która godzina?
- 12 - odparłem siadając na skrawku łóżka.
- Już ta godzina? - zaskoczona podniosła się. - muszę wstać.
- Zaraz - dodałem i schyliłem się do niej całując jej usta.

17 lipca 2012

20. Sakura...

- Żartujesz sobie? - podniosłem głos nie na żarty wkurzyłem się i to bardzo.
- Nie. Byliśmy lekko pijani i tak wyszło. - odparł - ale ona mnie odepchnęła.
- Jak tam wyszło - krzyczałem, krążąc po pokoju. - mogłeś się z nią przespać gdy by nie....- przerwałem łapiąc się za głowę. Nie mogłem w to po prostu uwierzyć.
- Ona po prostu szuka w kimś pocieszenia po tym wszystkim - powiedział - ale nie mogę Ci tego zrobić bracie.
- Wiesz co nie mogę teraz o tym wszystkim myśleć. - stwierdziłem. - Ino wraca już wkrótce.
- I co chcesz zrobić? - zapytał się cały czas patrząc.
- Nie mam pojęcia - opadłem na fotel - wszystko się komplikuje - spojrzałem z wyrzutem na brata.
- Sory, że tak wyszło - poklepał mnie po plecach, a sam znikł za drzwiami od łazienki.

Siedziałam właśnie w kafejce nie daleko mojego domu i czekałam na Hinatę. Znudzona wpatrywałam się na ludzi , którzy szli chodnikiem. Gdy nagle ktoś się stanął obok mojego stolika.
- Już myślałam, że nie przyjdziesz - podniosłam głowę do góry - ohh przepraszam - odezwałam się po chwili gdy ujrzała nad sobą jakiegoś chłopaka w krótkich ciemno brązowych włosach, które miał postawione na żel  i czekoladowych oczach. Ubranego w białą koszulę i ciemnie dżinsy. Wyglądał na około 23 lata.
- Nic się nie stało - uśmiechnął się - mogę się dosiąść? - zapytał na co ja kiwnęłam głową. - widzę, że czekasz na kogoś.
- Tak na koleżankę. - odparłam.
- Więc nie zajmę Ci dużo czasu - uśmiechnął się po raz kolejny, aż mnie przeszło miłe uczucie.
- Dobrze. A co cię tak w ogóle tutaj sprowadza?
- Ty - stwierdził - bardzo mi się spodobałaś.
- Pewnie mówisz to każdej dziewczynie - powiedziałam uwodzicielskim głosem.
- Tylko tobie to powiedziałem
- Tak jasne - zaśmiałam się.
- Oczywiście - odparł - mogę prosić o twój numer telefonu?
- No pewnie - po czym wstukałam mu go w jego telefon.
- Dziękuję - odpowiedział -  a to mój numer  - dodał, a ja poczuła wibracje w telefonie. - mam nadzieję, że się spotkamy.
- Też mam taką nadzieję. - zgodziłam się z nim, a zaraz po tym odszedł od stolika i wrócił do swojego stolika, gdzie siedział jakiś chłopak. Czułam jak cały czas się na mnie patrzy, a gdy zerknęłam w jego stronę to za każdym razem się do mnie uśmiechał. Po kilku minutach w końcu pojawiła się Hinata. Gdy tylko ją zobaczyłam od raz do niej pomachałam.
- Hej Saki - podeszła do mnie zdyszana i przywitała się ze mną buziakiem w policzek.
- Hej. - uśmiechnęłam się.
- Przepraszam Cię za spóźnienie, ale musiałam jeszcze załatwić coś na poczcie - powiedziała siadając na krześle - no wiesz mam mnie prosiła - dodała sarkastycznie, na co się zaśmiałam.
- Ale nic się nie stało.
- To dobrze. To co zamawiamy? - zapytała biorąc kartę do ręki.
- Może lody? - zaproponowałam.
- Niech będzie. - zgodziła się ze mną. - To może to tutaj - wskazała palcem na numerek.
- Hmm - spojrzałam w kartę - lody Manhattan. Niech będzie. - po chwili podszedł do nas młody kelner.
- Poprosimy dwa razy lody Manhattan - powiedziała, a chłopak zapisał wszystko  w notesiku
- Coś do picia? - zapytał patrząc na nas.
- Tak dwa soki pomarańczowe. - dodałam, a po chwili już do nie było.
- A więc opowiadaj - odezwała się po chwili granatowowłosa.
- Najpierw powiem Ci, że poznałam tutaj przystojnego i miłego chłopaka - odparłam szczęśliwa.
- Kiedy? - zapytała.
- Za nim przyszłaś. Podszedł do mnie i poprosił o numer telefonu.
- Podałaś go?
- No pewnie. - uśmiechnęłam się do niej. - To ten co tam siedzi  kilka stolików dalej.
- Przystojniak - stwierdziła, gdy już się odwróciła do mnie. Po chwili ten sam kelner przyniósł na nasze zamówienie. Ostrożnie położył każdej puchar z lodami, a obok soki.
- Smacznego - dodał.
- Dziękujemy - odpowiedziałyśmy obie, a jego zaraz nie było.
- A teraz mów po co tak na prawdę się spotkałyśmy - powiedziała jedząc lody. - chodzi o Sasuke? - zapytała.
- No tak jakby - stwierdziłam, także się zajadając.
- A więc?
- Chodzi o brata Sasuke.
- Brata? - zapytała zszokowana.
- No tak - przytkałam jej - bo wczoraj odwiedził mnie jego brat jak nowy sąsiad, ponieważ mieszka na tym samym osiedlu co ja. Ale mało tego wypiliśmy wczoraj dwie butelki wina. - przerwałam na chwilę popijając sok - no i prawie wylądowaliśmy w łóżku - dokończyłam. Przez co aż poczułam wstyd.
- Że co zrobiliście? - uniosła głos zaskoczona, a ja spuściłam głowę w dół.
- Ciszej Hinata - uspokajałam ją - nie wszyscy muszą wiedzieć.
- Przepraszam - odparła już spokojnie. - ale Saki czy ty zwariowałaś.
- No mówię Ci, że do niczego nie doszło.
- No tak ale mogło dojść.
- Tak wiem - posmutniałam - źle bym się wtedy z tym wszystkim czuła.
- Saki, a wybacz, że o to pytam....ale co chcesz teraz zrobić z sasuke?
- Zapomnieć.
- Jesteś tego pewna? - spojrzała na mnie swymi szarymi tęczówkami.
- Nie jestem - stwierdziłam - na samą myśl o nim czuje w sercu ból i chce mi się płakać.
- A wytłumaczył Ci to?
- Chciał w ten sam dzień kiedy się o tym dowiedziałam. Ale ja nie mogłam tego słuchać. A później go po prostu unikałam do puki się nie wyprowadziłam.
- Ahaa.....i dobrze Ci z tym?
- Co masz na myśli?
- No chodzi mi o tym czy dajesz sobie z tym radę - stwierdziła, a ja poczułam w jej głosie żal i smutek.
- Dam sobie z tym radę - odpowiedziałam. Musiałam zmienić temat bo już powoli byłam na skraju tego aby się nie popłakać.  - A co u ciebie i Naruto? - zapytałam, na co od razu poczerwieniała na policzkach.
- Dobrze - odparła - jesteśmy ze sobą.
- To świetnie - ucieszyłam się na samą wiadomość.
- A tak dokładniej oświadczył mi się. - szczęśliwa wysunęła dłoń przede mną i pokazała mi pierścionek.
- Gratuluje.
- Dzięki.
- To kiedy ślub? - zapytałam.
- W przyszłym roku latem. - odpowiedziała. - Wiesz co Saki ja się będę już zbierać bo nie długo przyjeżdża Naruto a jest już 16.
- Ja też muszę jeszcze wpaść do rodziców - dodałam i poszłam zapłacić. Gdy wróciłam wzięłam swoje rzeczy i pożegnałam się z Hinatą na chodniku, a każda poszła w swoją stronę.

Znudzony siedziałem wraz z bratem i oglądałem jakiś nudny film. Jednak nie zbyt się na nim skupiłem, ponieważ wszystkie moje myśli krążyły teraz nad Sakura i tym ,że mogła wylądować z moim bratem w łóżku, a tego bym mu nie wybaczył. Na samą myśl o tym, że oni razem brała mnie złość. spojrzałem w jego stronę i zauważyłem, że usnął więc postanowiłem zostawić mu kartkę, a sam zabrałem wszystkie swoje rzeczy. Gdzie zaraz po tym zamknąłem drzwi dodatkowym kluczem i wyszedłem z budynku. Od razu wsiadłem do samochodu i ruszyłem do domu państwa Haruno. Po dojechaniu na miejsce chciałem udać się natychmiast na górę, ale usłyszałem bardzo znajomy śmiech. Myślałem, że się przesłyszałem, ale zaraz po tym za ściany wyszła Sakura, która była już prawie przede mną gdy obróciła się w moją stronę i zatrzymała.
- Witaj - odezwałem się.
- Cześć Sasuke - odpowiedziała uśmiechając się.
- Co u Ciebie? - zapytałem. Nie mogłem uwierzyć, że ona tutaj jest.
- A wiesz wszystko się dobrze układa a u ciebie?
- Także nie narzekam - uśmiechnąłem się. - skończyłem już remont całego domu rodziców - dodałem.
- Gratuluję.
- Dzięki - odparłem.
- Wybacz ale przeproszę Cię bo właśnie zbieram się do domu - powiedziała i wyminęła mnie. A ja poczułem jej zapach wiśni, aż miałem ochotę ją pocałować. Nie mogąc wytrzymać obróciłem się w jej stronę i podszedłem do niej zatrzymując się kilka centymetrów przed nią.
- Sakura... - wypowiedziałem jej imię.
- Tak? - wyprostowała się i obróciła w moją stronę prosto na mnie wpadając.
- Sas...suke - jąkała się.
- Tak - zamruczałem przybliżając się do niej i zatrzymałem tuż przed jej twarzą.
- Czy.... móg...byś - wskazała na mnie.
- Co mógłbym? - skracałem odległość po między naszymi ciałami. Oplatając ją rękoma w okół tali.
- Odsunąć się - dokończyła ledwo co utrzymując normalny ton głosu.
- Jesteś pewna? - zapytałem. Na co ona nic nie odpowiedziała tylko patrzyła się na mnie. Po woli zbliżyłem do jej swoją twarz i oparłem ją o jej czoło tak, że stykaliśmy się nosami. Pozwalając sobie napawać się jej zapachem i dotykiem.

16 lipca 2012

19. Rozmowa.

- Przykro mi ale nie kojarzę tego imienia  - odparła.
- Żartujesz sobie? - uniosłem głos. Jednak po chwili usłyszałem jej perlisty śmiech, a  rozmowa się skończyła. Będę musiał porozmawiać z moim bratem jutro i to bardzo poważnie.

Gdy tylko usłyszałam, że to on jestem pewna, że moja mina musiała wyrażać szok. Bo do samo czułam w środku: strach, przerażenie i świadomość tego, że szykują się kłopoty. Nie mogła daje z nim rozmawiać zbyt dużo mnie to kosztuje. Przez wypicie tych dwóch butelek wina niezłe mi szumi w głowie.
- Proszę - podałam mu telefon. Chciałam wstać, ale zakręciło mi się w głowie i upadłam Itachiemu na kolana.
- Dziękuję - odparł tak słodko mrucząc. Na co ja zachichotałam jak mała dziewczyna. Podniosłam głowę do góry i natrafiłam na czarne jak smoła oczy, które teraz patrzyły na mnie. Jednak nie przelękłam się tym spojrzeniem, wyrażało ono w jakiś sposób inne odczucia niż Sasuke można powiedzieć, że radość. Nie spodziewanie coś  mnie do niego przyciągało. Jak nasze oczy świdrują się na wzajem pragnąc poczuć tą drugą osobę. Poczułam miękkie usta na moich. Nie mogłam się powstrzymać i oddawałam każdy pocałunek z taką samą pasją jak on. Pozwoliłam mu aby jego język zaprosił mój do wspólnego tańca. Gdzie w między czasie Itachi podniósł mnie go góry i położył na sofie, a on sam na mnie. Zaczął schodzić pocałunkami niżej na mą szyję. Było mi tak przyjemnie i rozkosznie, że poddałam się temu wszystkiemu. Sama włożyłam mu ręce pod koszulkę muszę przyznać, że ciało ma niczego sobie. Poczułam jak odpina guziki mojej koszuli, która zaraz wylądowała na podłodze, a jego ręce jeździły wzdłuż mojej tali. Po raz kolejny pocałował mnie w usta z pasją. I wtedy nie wiadomo dlaczego przypomniały mi się jego słowa byliście nie rozłączni. Czym prędzej odepchnęłam go lekko od siebie i szybko odnalazłam swoją koszule zakładając ją na siebie.
- Przepraszam - powiedział.
- To moja wina - odparłam patrząc przed siebie.
- Nie. - zaprzeczył wstając. - Będę się już zbierał - po czym wstał i skierował się w stronę drzwi. - Sakura ja wiem o was. - stwierdził wychodząc. Zaskoczona obróciłam się w jego stronę, ale ujrzałam jedynie skrawek jego pleców, a po mieszkaniu rozniósł się trzask drzwi. 
Roztargniona jego słowami wstałam z sofy i podeszłam do drzwi przekręcając zamek. Po woli podeszłam do stolika i wzięłam brudne kieliszki, które odniosłam do kuchni, a puste butelki wrzuciłam do kosza. Zmęczona spojrzałam na zegarek, który wskazywał 22. Szybko się wykąpałam i przebrałam w piżamę. Już odświeżona leżałam wygodnie w łóżku. Wzięłam telefon i odczytałam wiadomości wszystkie od Sasuke. Przesuwałam na dół wzdłuż wiadomości, gdy jedna mnie zaciekawiła 

Myślałem, że zależy Ci na mnie,
 ale ja i tak wiem, że to nic nie znaczy.
Ale obiecałem Ci coś.


Zmęczona odłożyłam telefon. Nie miałam zamiaru zadręczać się tym wszystkim, a bynajmniej nie dziś. Zgasiłam światło i udałam się do krainy Morfeusza.

Kolejny dzień z myślą o niej. Za zegarze była już 9 więc nie mogąc spać ani minuty dłużej szybko wygramoliłem się z łóżka i popędziłem od razu do łazienki. Po porannych czynnościach zarzuciłem na siebie ciemnie dżinsy i  biały t-shirt z zielonym napisem. Gdy tylko się ubrałem zszedłem na dól i wszedłem do kuchni gdzie zastałem mamę Ino.
- Dzień dobry - przywitałem się z nią i podszedłem do szafy sięgając sobie kubek.
- Witaj Sasuke - odpowiedziała smętnie.
- Coś nie tak?  - zwróciłem się do niej zaparzając sobie kawę.
- Ino wraca nie długo do domu.
- I to panią martwi? - zapytałem - to ja powinienem się martwić - dodałem siadając po drogiej stronie stołu.
- Nie, ale mam przeczucia, że czekają nas wszystkich gorsze momenty.
- To znaczy? - spojrzałem na nią.
- No wiesz - przerwała na chwile - wiem, że nie kochasz mojej córki - powiedziała  - tak wiem, że jest ci głupio gdy tak ze mną rozmawiasz - dodała widząc, że  chce jej przerwać.
- Proszę mi nie mieć tego za złe ale ja pokochałem Sakurę - dodałem.
- Wiem chłopcze i nie mam - odparła uśmiechając się, a mi oczy zrobiły się jak pięciozłotówki.
- Wie pani?
- Tak już dawno to zauważyłam jak wy na siebie patrzycie. - stwierdziła - a teraz wybacz ale mam kilka spraw do załatwienia - powiedziała, po czym wstała i pożegnała się ze mną, wychodząc z domu.

 Gdy się przebudziłam poczułam jak promienie słońca świecą wprost na moją twarz. Z grymasem na twarzy obróciłam się na drugi bok. Nie mogłam zasnąć więc otworzyłam oczy  i podniosłam się do pozycji siedzącej. Nie chętnie wstałam się z łóżka i poczułam straszny ból głowy, a wszystkie wczorajsze wspomnienia po prostu wróciły. Od razu udałam się do kuchni i sięgnęłam po tabletkę po czym popiłam ją wodą. Wróciłam z powrotem do pokoju i weszłam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, by jakoś się obudzić. Gdy tylko się umyłam, wytarłam się i ubrałam białą bieliznę. Gdy stanęłam przed lustrem przestraszyłam się swojego wyglądu, te podkrążone oczy aż przerażały. jeszcze raz przemyłam twarz, a zaraz po tym włosy spięłam w wysoką kitkę. Nałożyłam  twarz  nałożyłam puder, a rzęsy pomalowałam tuszem. Prawie gotowa stanęłam w pokoju i wyjrzałam przez okno, by sprawdzić jaka pogoda. Po dłuższym zastanawianiu się obróciłam się i podeszłam do szafy. W końcu ubrałam na siebie czarne leginsy do tego luźną bluzkę na krótki rękaw z jakimś nadrukiem i czarne sandały do tego kilka bransoletek , okulary i mała torba na dłuższym pasku.

Gotowa wybrałam numer do Hinaty.
- Halo - odezwał się zaspany głos po drugiej stronie.
- O jej Hinatka obudziłam Cie? - zapytałam, czując się troszkę głupio.
- No tak jakby - odpowiedziała.
- To znaczy?
- No i tak za 5 minut miałam wstać. - stwierdziła.
- To dobrze - stwierdziłam - aż mi kamień z serca spadł - zaśmiałam się.
- No no.
- Może się spotkamy - zaproponowałam  - Mam Ci tyle do opowiedzenia.
- Ok. A o której i gdzie? - zapytała.
- O 13 tam gdzie zawsze - odparłam.
- No dobrze. To ja kończę. Pa.
- Do zobaczenia. - pożegnałam się. Po czym się rozłączyłam. Głodna Poszłam sobie zrobić szybko śniadanie. Najedzona pozmywałam naczynia  i ogarnęłam dom. Zegar wskazywał 12,20 więc wzięłam torbę i schowałam potrzebne rzeczy. Zaraz po tym zamknęłam dom i zeszłam na dół. Od razu wsiadłam do samochodu i spojrzałam w boczne lusterko gdzie ujrzałam Itachiego. Nie czekając ani przekręciłam kluczyki i ruszyłam w dobrze znanym mi kierunku.

Jechałem do brata, a po drodze mijałem mnóstwo aut i ludzi, którzy jak zawsze gdzieś się śpieszyli. Stałem właśnie na skrzyżowaniu, gdy podniosłem głowę i ujrzałem na przeciwko po drugiej stronie pasa ją. Po przyglądnięciu się byłem pewny, że to Sakura. Jej różowe włosy i te piękne oczy od razu poznałem. Na szczęście ona mnie nie zauważyła. W końcu zapaliło się zielone światło, a my się minęliśmy.
Gdy dojechałem na miejsce czułem, że zaczynam się denerwować na samą myśl o tym iż ona mogła z nim być. Po woli skierowałem się w stronę jego mieszkania i otworzyłem drzwi. Po przejściu po schodach w końcu dotarłem do jego drzwi. Stałem dłuższy czas, aż w końcu nacisnąłem na dzwonek. Po chwili usłyszałem kroki i drzwi od mieszkania się otworzyły a w nich stał mój brat ubrany w czarne rurki i cienką czarną bluzkę.
- Siema młody - przywitał się ze mną
- Cześć - odparłem.
- Wchodź - wskazał  mi ręką, po czym przekroczyłem próg drzwi, a on je zamknął. - Siadaj a ja coś zrobię do picia.
- To ja chcę kawę. - powiedziałem i usiadłem na fotelu. Gdy tylko przyszedł postawił kubki na stoliku, a samu siadł na kanapie.
- A więc co Cię do mnie sprowadza? - zapytał.
- Sakura - oparłem.
- Co z nią? - zwrócił się do mnie patrząc dziwnie.
- To ja powinienem o to zapytać - uniosłem się lekko. - dzwoniłem wczoraj do Ciebie a później z nią rozmawiałem.
- No tak pamiętam - przytaknął mi.
- Spotykacie się. - zapytałem. Bardzo bałem się jego odpowiedzi, nie wytrzymałbym tego jeśli tak będzie.
- Oczywiście, że nie. - zaprzeczył mojemu pytaniu rozsiadając się. - Przecież wiem, że zależy Ci na niej.
- To co wczoraj z nią robiłeś.
- Ona tu mieszka. - odparł spokojnie. A mnie po prostu szczeka opadła ona mieszka u niego.
- Gdzie u Ciebie? - wypaliłem. Na co on zaczął się śmiać - No mów - poganiałem go.
- Czy ty już zwariowałeś - podniósł głos śmiejąc się. - Mieszka obok. - na co mi ulżyło.
- To dlaczego wczoraj z nią byłeś.
- Byłem się z nią przywitać. - powiedział - a później przyniosła wino, potem kolejne - uśmiechnął się - upiliśmy się troszkę no i...- przerwał
- Co i...? - podniosłem się z siedzenia.
- Siadaj - rozkazał mi - Prawie byśmy wylądowali w łóżku.
- Że co?

12 lipca 2012

18. Co ty tam robisz?

   Byłam właśnie w łazience, gdzie brałam gorącą kąpiel. Postanowiłam się odprężyć i odświeżyć za nim wpadnie do mnie Hinata. Umyta wyszłam z wanny i owinęłam się ręcznikiem, po czym dokładnie się  nim wytarłam. Gdy tylko byłam już sucha zarzuciłam na siebie bieliznę, a następnie poszłam do pokoju i ubrałam jasne spodnie do tego czerwona koszulę w kratkę oraz białe trampki, a także kilka bransoletek. Włosy lekko wysuszone związałam wysokiego koka.

 Głodna weszłam do salony, który był przegrodzony ścianą za którą znajdowała się kuchnia i podeszłam do lodówki. Po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, że nie mam nic kompletnie w lodówce co mogłabym zjeść dlatego wzięłam portfel i wyszłam z mieszkania, przed tym je zamykając. Schodziłam ze schodów i otworzyłam drzwi na zewnątrz gdy nagle wpadłam na jakiegoś wysokiego mężczyznę. Podniosłam głowę do góry w pierwszym momencie mnie sparaliżowało. Gdy zauważyłam czarne oczy, pomyślałam że to Sasuke. Na szczęście się pomyliłam. Z nie których cech jego wyglądu był do niego podobny, ponieważ miał tak samo czarne oczy i włosy. Jednak był starszy i miał inne rysy twarzy oraz dłuższe włosy związane w kitkę. Gdy tylko odwróciłam wzrok szybko wyminęłam go. Czując na sobie jego wzrok, który mnie ilustruję od góry do dołu. Przepuścił mnie i natychmiast wyszłam. Od razu wsiadłam do samochodu i ruszyłam. Zaraz po dojechaniu na miejsce wysiadłam i weszłam do marketu, po czym wzięłam koszyk i ruszyłam przed siebie.

Nie mogłem uwierzyć w to, że jej już nie ma. Siedziałem na ławce w parku i patrzyłem na krajobraz. Zastanawiało mnie to, gdzie ona teraz jest i jak się trzyma z tym wszystkim. Nagle mignęły mi się różowe włosy. Szybko wstałem i pobiegłem w kierunku gdzie je widziałem.
- Sakura...- wypowiedziałem jej imię. Gdy w końcu dogoniłem ją złapłem za rękę i obróciłem w  swoją stronę - Sak....- jednak jak się okazało to nie była ona.
- Co ty sobie wyobrażasz - oburzyła się dziewczyna.
- Przepraszam pomyliłem panią - odpowiedziałem i odszedłem w druga stronę. Nie mogę tak żyć bo po prostu zwariuję. Jak najszybciej muszę ją odnaleźć.

Po zrobieniu zakupów wróciłam szybko do domu. Gdy tylko dojechałam na miejsce wysiadłam z samochodu i wzięłam wszystkie siatki z zakupami po czym skierowałam się do mieszkania. Zmęczona zamknęłam  za sobą drzwi i weszłam do kuchni odkładając zakupy na stół. Włączyłam radio i sprawdziłam czy nie mam czegoś ważnego na telefonie. Jak się okazało dostałam SMS od Hinaty, że nie przyjdzie dzisiaj bo się nie wyrobi. Postanowiłam jej odpisać po czym wzięłam się za schowanie zakupów do szafek. Weszłam do salonu i zaczęłam zanosić wszystkie ubrania do sypialni. Zaraz po tym poukładałam wszystko w salonie, by pozbyć się pustych pudeł. Wzięła kilka z nich i miałam wychodzić, gdy podniosłam głowę znad pudeł i ujrzałam tego samego mężczyznę, co przy wejściu.
- Daj pomogę Ci. - zaproponował po czym wziął je ode mnie i zszedł na dól , by je wyrzucić. Dlatego postanowiłam poczekać na niego przy drzwiach.
- Dziękuję - odezwałam się gdy był już na górze - może wejdziesz na kawę?
- Z miłą chęcią - odparł uśmiechając się do mnie, po czym wszedł do mojego mieszkania, a ja zamknęłam drzwi.
- Siadaj - wskazałam mu na biała skórzaną sofę na której usiadł, a ja podreptałam do kuchni aby wstawić wodę - czego się napijesz? - zawołałam z kuchni.
- Kawy - odpowiedział mi natychmiast. Gdy w końcu zagotowała się woda nalałam do kubków wodę i położyłam je na tacę. Weszłam z powrotem do salonu i położyłam wszystko na stoliku, po czym odniosłam tace z powrotem. W końcu usiadłam na fotelu i uśmiechnęłam się do niego cukrując kawę.
- A więc co Cię do mnie sprowadza? - zapytałam.
- Chciałem poznać nową sąsiadkę o której wszyscy mówią - odparł na co ja prawię się zakrztusiłam.
- Co proszę? - zapytałam przecierając usta opuszkami placów.
- Żartowałem - zaśmiał się - ależ miałaś minę - powiedział wesoły.
- Bardzo śmieszne.
- Ale tak na serio to chciałem Cię przeprosić za moje zachowanie dzisiaj. - powiedział popijając kawę.
- To nic takiego .
- Tak ale mogłem przynajmniej coś powiedzieć - przerwał na chwilę. - A może poznam twoje imię.
- Ah... - zaśmiałam się - jestem Sakura Haruno - odparłam.
- Miło mi Itachi Uchiha - i nagle świat stanął w miejscu gdy usłyszałam jego nazwisko. - Ty jesteś córką Rin Haruno? - zapytał, na co ja jedynie pokiwałam głową. - wydoroślałaś Sakuroo...
- Znasz mnie? - zapytałam nie mogąc uwierzyć, że on może być jego bratem.
- Pewnie, że tak kiedyś często bywałem z moją mamą u was.
- Aha. Ale ja Cię nie kojarzę - odpowiedziałam zasmucona. - mam pytanie.
- Słucham więc - oparł się o oparcie i patrzył na mnie wyczekująco.
- Znasz Sasuke? - w końcu zebrałam się i zapytałam.
- No pewnie - odparł - to mój brat.  - no pięknie pomyślałam. - Jego też nie kojarzysz?
- To znaczy?
- Przecież razem w dzieciństwie byliście nie rozłączni. - powiedział a mnie aż zamurowało.
- To nie możliwe - zaprzeczałam wszystkiemu co się dowiedziałam.
- Nawet przysięgliście coś sobie. - przerwał na chwilę i siedział jakby nad czymś rozmyślał - ale wiesz.... - odezwał się po chwili -  ja mam to nagrane sami mnie o to poprosiliście.
- To było kiedyś i nie ważne.
- Widać bardzo się zmieniłaś wisienko - pokręcił z smutną miną.
- Zbyt dużo przeszłam - odparłam. Nagle poczułam, że przed nim mogę się wygadać. - Mogę Ci coś powiedzieć? - zapytałam.
- No pewnie.
- A więc może nie kojarzę Sasuke z tamtych lat ale...- urwałam na chwilę patrząc na niego -  teraz znam go i zbyt wiele ostatnio przez niego wycierpiałam.
- Eh...- wypuścił powietrze z ust. - on także ostatnio cierpi.
- Dlaczego?
- Bo po prostu do końca życia będzie nie szczęśliwy. - powiedział smętnie - masz może wino? - zapytał. To pytanie kompletnie zbiło mnie z tropu. No ale cóż sama nabrałam ochoty na coś mocniejszego.
- No coś się znajdzie. -odparłam i wstałam zabierając ze sobą brudne kubki. Weszłam do kuchni i sięgnęłam z szafy dwa kieliszki i wino pól słodki czerwone, które podarowała mi moja babcia.
- Proszę - położyłam na stoliku butelkę, a sama usiadłam obok niego.
- Widzę, że już się nie krępujesz przy mnie  - stwierdził i wziął wino, by je otworzyć.
 
Po drodze wstąpiłem do sklepu i kupiłem zgrzewkę piwa. Chciałem w jakiś sposób nie myśleć o niej i wpadłem na pomysł, że alkohol mi w tym pomoże i zaspokoi moje smutki. Znudzony wróciłem  do domu, gdzie nadal przebywam u państwa Haruno. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka zamykając je za sobą.
 Zauważyłem, że nie ma nikogo w domu, a jedyne co zastałem to karteczkę, która była skierowana do mnie z informacją, że wrócą dopiero jutro.Zgniotłem papierek i rzuciłem nim w ścianę ze złości. usiadłem od razu na sofie i włączyłem tv. Bez sensu od kilku minut przełączałem kanały, aż w końcu znalazłem coś ciekawego. Lekko pijany wziąłem komórkę do ręki i wybrałem numer do mego brata. Po dłuższym czekaniu w końcu odebrał.
- Halo.
- Hej to ja Sasuke.
- Coś chciałeś? - zapytał dość wesołym głosem.
- Tak dzwonię - odparłem.
- Ahaaa.
- Nie tak na serio to może wpadniesz do mnie?
- No nie wiem. - powiedział - nie ma mnie w domu - zaśmiał się.
- Wszystko Ok? - zdziwiłem się zachowaniem.
- Nie wszystko dobrze - nagle w tle usłyszałem czyiś śmiech - Itachi kończą tą rozmowę - wtrącił się jakiś głos, a raczej kobiecy głos. - kończę wisienko. - co to za zdrobnienie pomyślałem. Ale zaraz nagle coś mnie olśniło.
- Itachi z kim tam jesteś.
- Z dziewczyną. - odparł wesoły.
- Przepraszam bardzo - odezwał się kobiecy głos cały czas chichocząc  - ale Itachi nie może teraz rozmawiać.
- A z kim rozmawiam?
- Z Sakurą - powiedziała poważnym głosem, ale coś jej nie wyszło. I nagle w tym momencie mnie zamurowało Sakura i mój brat.
- Sakura co ty tam robisz? - zdenerwowany uniosłem głos.
- A co Cie to obchodzi - uniosła się - po za tym z kim ja rozmawiam?
- Z Sasuke.....

6 lipca 2012

17. Nowy etap

  Cały dzień jestem już na budowie i mam serdecznie dosyć. Niby już kończymy, ale ja jestem coraz to bardziej zmęczony. Właśnie stałem na tarasie z tyłu domu i trzymałem w ręku kubek z czarną gorącą cieczką. W duchu jedynie powtarzałem sobie, że jeszcze trzy godziny i masz święty spokój. Co w pewnym stopniu motywowało mnie do pracy. Jednak najbardziej marzyłem o tym alby znaleźć się w domu i zobaczyć Sakurę. Chociaż przez te ostatnie dni wcale jej nie widywałem, a w domu panowała straszna atmosfera. Postanowiłem jednak nikogo o nic nie pytać, ponieważ być może to sprawy rodzinne lub nikt by mi o niczym nie powiedział. Wypiłem resztę kawy i szybko wróciłem do pracy aby nadzorować jak im to wszystko idzie i pozałatwiać formalności.

W końcu dojechaliśmy na miejsce. Natychmiast wysiadłam z samochodu i poszłam na górę do mieszkania aby je otworzyć. Zaraz po tym rzuciłam torbę na sofę i wróciłam pomóc ojcu.Gdy tylko zeszłam na dół od razu złapałam pierwsze lepsze pudło i skierowałam się na górę.
- Córeczko zostaw to - zwrócił mi uwagę.
- To nic takiego - zaśmiałam się do niego za pudła, które miałam na rękach - szybciej nam pójdzie.
- Ale....
- Nie ma żadnego ale - przerwałam mu. - Pomogę Ci.
- No dobrze - zgodził się ze mną dając za wygraną.

Gdy tylko wróciłem od razu poszedłem do naszego wspólnego pokoju i wszedłem do łazienki biorąc orzeźwiający prysznic. W końcu mogłem pozbyć się tego całego brudy i zmęczenia. Już odświeżony założyłem czarne bokserki i szybko się ogoliłem. Zaraz po tym z powrotem znalazłem się w pokoju. Zarzuciłem na siebie białe spodenki i fioletowy t-shirt. Zastanawiałem się nad tym co jest Sakurą, ostatnio wcale jej nie wiać. Szybko znalazłem się w kuchni, gdzie zastałem jej mamę i ciocię.
- Dzień dobry - przywitałem się z kobietami.
- Witaj Sasuke - odpowiedziałam mi matka Ino. -Jak tam budowa?
- A dobrze już w przyszłym tygodniu będziemy kończyć - odparłem wlewając sobie do szklanki soku postanowiłem dosiąść się do nich.
- To świetnie - odezwała się jej siostra - może jesteś głodny - zapytała patrząc na mnie.
- Tak bardzo - uśmiechnąłem się do niej. Ostatnie czasy zauważyłem, że już nie jest tak pozytywnie do mnie nastawiona, a nawet wręcz przeciwnie. Więcej rozmawiam z matką Ino niż z nią, chociaż to ona chciała abym się zbliżył do jej córki, ale cóż nie dziwię się jej. Nagle z  rozmyśleń wyrwał mnie czyiś głos.
- Sasuke - machała mi ręką przed głową pani Rin.
- Słucham? - spojrzałem na nią nie przytomnie.
- Chyba nam gdzieś odleciałeś - zażartowała na co obie kobiety zaczęły się śmiać. - Proszę - postawiła przede mną talerz z jedzeniem, które wyglądało świetnie a zapach aż prosił o to aby je jak najszybciej zjeść.
- Dziękuję - odparłem i od razu wziąłem się za jedzenie.Gdy tylko zjadłem wstałem i włożyłem naczynia do zmywarki. Zaraz po tym z powrotem usiadłem przy stole.
- I jak smakowało? - zapytała upijając łyk kawy.
- tak było pyszne.
- To się ciesze - uśmiechnęła się do mnie promiennie. Bardzo przypominała mi Sakure po za jednym, że tylko różniły się kolorem włosów i oczu.
- A może powie mi pani kiedy wróci Sakura? - spojrzałem na nią zauważając, że jest coś nie tak. Nagle atmosfera zrobiła się napięta, a kobiety tylko patrzyły na siebie.
- Sasuke - przerwała na chwilę pani Ganma - najlepiej wiesz o tym, że będzie dobrze jeśli dasz jej spokój....
- Stój - przerwała siostrze patrząc na nią - on musi się dowiedzieć - zwróciła się do niej.
- Ale czego? - zapytałem. Czekając aż łaskawie któraś z nich mi coś powie.
- No tak - spoważniała - Sakura jakby Ci to powiedzie chłopcze - przerwała wypuszczając powietrze - ona się wyprowadziła.
- Jak to? - podniosłem głos i patrzałem na nie zszokowany.
- Ale uspokój się. - zwróciła mi uwagę, najzwyczajniej w spokoju siedząc.
- Kiedy? - zapytałem dalej nie mogąc w to uwierzyć.
- Dzisiaj....- wtrąciła się blondynka.
- Nie chciała abyśmy Ci o tym mówili...bo wiedziała, że jej na to nie pozwolisz.
- Ale.....
- A skoro już jej tutaj nie ma to sądzę, że powinieneś wiedzie dlaczego odeszła stąd. - wtrąciła mi się w słowo - a teraz mnie wysłuchaj i uspokój się.
- Dobrze - odparłem i usiadłem na miejscu.
- Mogła byś nas zostawić samych - zwróciła się do kobiety na co ta tylko się uśmiechnęła i wyszła. - a więc Sakura nie mogła się pogodzić z tym wszystkim i już wieczorem podjęła decyzje w ten sam dzień po tym incydencie.
- Czyli to moja wina? - zapytałem. Na co kobieta nic mi nie odpowiedziała. Co mogłem uznać za to, że się ze mną zgadza,
- Po prostu daj jej czas ona musi to wszystko przemyśleć - przekonywała mnie.
- Nie - zaprzeczyłem - Kocham ją i nie mogę przestać o niej myśleć.
- Wiem o tym - uśmiechnęła się blado - ale daj jej zacząć wszystko od nowa bez ciebie. Jeśli ją kochasz to zostaw ją. - powiedziała po czym wstała i zaczęła sprzątać wszystko ze stołu.
- Nie ja się nie poddam łatwo - podniosłem głos, zaraz po ty szybko wstałem i skierowałem się na zewnątrz.
Gdy tylko wyszedłem na dwór poczułem ciepły powiew wiatru, który we mnie uderzył. Postanowiłem się przejść i to wszystko przemyśleć dlatego od raz skierowałem się w stronę parku, który znajdował się nie daleko. idąc ulicą mijałem różnych ludzi którzy spędzali razem popołudnie i świetnie się bawili ze sobą.

Po wniesieniu wszystkiego zaparzyłam kawę  i usiadłam przy stolik stawiając przedtem dwa kubki dla siebie i ojca. Wzięłam go do ręki i upiłam łuk delektując się jej smakiem.
- Dziękuje  - powiedziałam uśmiechając się.
- Ale proszę bardzo córuś. - odparł. - czeka cię teraz rozpakowanie tego wszystkiego - zwrócił mi uwagę patrząc na te wszystkie pudła i walizki.
- No takk - spojrzałam zrezygnowana - ale Hinata mi pomoże ma mnie dzisiaj odwiedzić - uśmiechnęłam się.
- To dobrze - nagle rozległ się dźwięk komórki moje taty, który zaraz ją odebrał.
- Halo - odezwał się rozmawiając z osobą po drugiej stronie telefonu, a ja jedynie przysłuchiwałam się i patrzyłam na niego. - Tak już zaraz będę - odpowiedział - a coś się stało? - zapytał. na co troszkę się przelękłam.
- Kto to - zapytałam od razu  kończąc kawę.
- Mama - odparł - będę się już zbierał bo jestem jej potrzebny w domu - powiedział wstając z miejsca.
- To pa tatusiu - pożegnałam się z nim, a zaraz po tym wyszedł i już go nie było. Rozejrzałam się ciesząc się w duchu. Szczęśliwa usiadła na sofie rozkładając się na niej, uśmiech sam zagościł na mej twarzy.
- Sakura a więc zaczynasz nowy etap - powiedziałam sama do siebie.

5 lipca 2012

16. Dać mu wolność....

  Ze złości walnąłem w ścianę pięścią. Byłem wściekły na siebie ale niestety czasu nie cofnę. Teraz kiedy wiem, ze ona coś do mnie czuję nie podam się i będę o nią walczył nawet jeśli rozstanę się z Ino.

Zeszłam na dól do salonu gdzie był mój ojciec, usiadłam obok niego przyciągając nogi do siebie a swoją głowę oparłam o jego ramię. Zawsze tak robiłam gdy było mi ciężko, miałam w nim wsparcie. Siedzieliśmy tak w ciszy. Ojciec zawsze milczał czekając gdy będę miała ochotę mu się wyżalić.
- Tatko - zaczęłam nabierając powietrza w płuca.
- Tak? - spojrzał na mnie odkładając gazetę na stolik.
- Co powinnam teraz zrobić? - milczał po raz pierwszy milczał nie wiedząc co mi powiedzieć. Podniosłam głowę do góry i spojrzałam na niego czekając, aż coś powie,
- Córeczko....najlepiej będzie jeśli sama do tego dojdziesz co jest dla ciebie najlepsze. - pogłaskał mnie po włosach patrząc na mnie ze smutkiem - ale jak kiedyś mawiała mi twoja babcia w trudnych chwilach najlepiej jest stawić czoła wszystkim trudnością zarazem odsunąć się w głąb zaczynając wszystko od nowa.
- Co to znaczy? - zapytałam, zastanawiając się nad znaczeniem tego wszystkiego. Nie mogłam pojąć w jaki sposób mam to uczynić.
- Sama musisz się domyślić.
- Ehh....wiesz tatko....coś w tym jest - przerwałam ścierając łzę z policzka -  dlatego jeśli go kocham powinnam dać mu wolność bo i tak nie jest mi on pisany dlatego wyprowadzę się stąd na jakiś czas.
- Jesteś tego pewna.....? - poczułam ból w sercu kiedy mówił to z takim żalem w sercu.
- Tak. - nie wytrzymałam już i rozpłakałam się do końca na myśl o tym co mi powiedział.
- Ci...wisienko moja....- przytulił mnie do siebie głaszcząc po włosach. - płacz nic Ci nie da...
- On mnie kocham - wypaliłam bez sensu. - Powiedział mi dzisiaj, że mnie kocha, a ja głupia powiedziałam, że to jest nie możliwe, mimo tego, że wyznałam mu to samo.....
- Ohhh....kochanie - złapałam mnie za ramiona i wyprostował patrząc na mnie - dobrze zrobiłaś ale wiem, że o tak cierpisz przez to, że postąpiłaś wbrew swego serca...kiedyś pokochasz innego tak samo wartego twych uczyć - powiedział a na jego twarzy zagościł uśmiech.
- Może masz rację - oparłam ocierając łzy z policzków. - Dziękuję - przytuliłam się do niego czując to wsparcie z jego strony.
- A teraz idź spać.
- Dobrze - po czym wstałam i skierowałam się na górę.
- Poszukam jakiś mieszkań - poinformował mnie gdy byłam już na schodach. Ja jedynie uśmiechnęłam się i poszłam dalej. Po przekroczeniu drzwi szybko je zamknęłam i przebrałam się w piżamę. Zmęczona dzisiejszymi wrażeniami znalazłam się natychmiast w łózko i już po kilku minutach zasnęłam.

Kilka dni później.....

Właśnie pakowałam wszystkie swoje ubrania do walizki. Już na drugi dzień od rozmowy z tatą postanowiłam poinformować obie kobiety, a mianowicie moją mamę i ciotkę o tym, że się wyprowadzam. Jednak poprosiłam je aby nic nie mówiły Sasuke. O dziwo moja mama poprał mnie w mojej decyzji twierdząc, że tak najszybciej wyleczę swoje rany. Wraz z rodzicami szukaliśmy odpowiedniego mieszkania aż w końcu dało nam się znaleźć. Idealnie pasowało do mnie. Znajdowało się nie daleko plaży, z pięknymi widokami. Posiadało ono dwie sypialnie jedną większą, kuchnie, dwie łazienki i duży salon coś w sam raz.
Już kończyłam pakować resztę moich pamiątek i różnych drobiazgów do pudeł. Czekałam kiedy tylko wparuje tutaj tata i zacznie wszystko znosić na dół. I nie myliłam się bo zaraz po tym wleciał i zabierał wszystko po kolei kładąc do samochodu. Gdy tylko skończył postanowiłam szybko się wykapać. Już odświeżona zarzuciłam bieliznę. Na to szare rurki, białą bluzeczkę z rękawkami do łokci i tego samego koloru buciki na szpilce bez palców i pięty z kokardką na przodzie. Oczywiście aby dopełnić strój założyłam biżuterię w postaci kolczyków w kształcie serca oraz naszyjnik podobny do kolczyków i złotą bransoletkę z korali. Gotowa wzięłam dużą białą torbę do ręki i założyłam okulary na głowę. Za nim jednak wyszłam spojrzałam na wszystko ostatni raz i po czym ruszyłam  na dół zamykając drzwi. Na dole już wszyscy czekali na mnie, gdy tylko sie tam znalazłam od razu rzuciła mi się na szyję moja ciocia.
- Oj Ganma bo mi udusisz córkę - zwróciła jej uwagę moja mama śmiejąc się, na co wszyscy parsknęli śmiechem. Oczywiście rozkleiłam się i zaczęłam ryczeć jak małe dziecko.
- Oh...będzie nam Cie tutaj brakować - mówiła do mnie ciocia także wraz ze mną płacząc.
- Tak wiem  - odparłam lekko zachrypniętym głosem. Gdy tylko oderwałam się od niej podeszłam do mamy i przytuliłam do niej. - Mamuś będzie mi brakować twoje jedzenia - zażartowałam.
- Mi Ciebie też córeczko moja - mówiła głaszcząc mnie bo włosach - ale wiesz, że zawsze możesz tutaj wpaść kiedy tylko chcesz.
- Tak alee....
- Nie ma żądnego ale - przerwał mi tata - dostaniesz klucze, które miałaś bo ten dom zawsze jest cząstką ciebie i będzie - powiedział.
- Dziękuję. - łzy oczywiście  w końcu przestała lecieć mi po policzkach a resztki starłam tylko dłonią i uśmiechnęłam się do nich.
- To co ruszamy - odezwał się ojciec stojąc w drzwiach
- Już tato - odparłam po czym pożegnałam się z nimi i wyszłam wraz z ojcem z domu. gdy tylko oboje wsiedliśmy. Ojciec zaraz odpalił silnik i ruszyliśmy do mojego nowego mieszkania.

3 lipca 2012

Informacja

 Zmieniłam kilka rzeczy i myślę, że teraz każdy będzie mógł komentować moje notki. Po za tym już wkrótce pojawi się na tym blogu nowa notka. Zapraszam :)
Od dzisiaj będę informowała o notach  na facebooku http://www.facebook.com/pages/SasuSaku/264645666969373.