21 stycznia 2013

26.Spacer - ostatni?

Nie śpiesząc się  zarzuciłam na siebie sweterek w miętowym kolorze do tego czarne leginsy i granatowe trampki. Jeszcze tylko włosy związałam w wysoką kitkę. Gotowa gdy otworzyłam drzwi ostrożnie za nich wyjrzałam i rozejrzałam się dookoła. Nagle spostrzegłam na podłodze nie wielką karteczkę. Od razu się po nią schyliłam i bez chwili zastanowienia przeczytałam jej treść. Od razu udałam się w miejsce o które poprosił mnie Sasuke. Gdy tam dotarłam byłam zaskoczona ponieważ bywałam tutaj bardzo często, ale nigdy nie było tutaj tak pięknie. Rozejrzałam się po okolicy i ujrzałam go. Siedział na kamieniu na przeciw nie wielkiego wodospadu, który powstał na rzece. Wyglądał nieziemsko teraz wydawał się jeszcze bardziej przystojny siedząc ze spokojem i spoglądając przed siebie, aż miałam ochotę się do niego przytul jednak powstrzymałam się.
- Sakura....- usłyszałam swoje imię, kóre wypowiedział z taką czułością.
- Tak? - spojrzałam na niego.
- Wszystko w porządku?
- No pewnie - odparłam lekko się rumieniąc na samą myśl o tym, że cały czas mógł mi się przypatrywać kiedy tu stałam.
- Siadaj a nie tak stoisz - wskazał ręką na miejsce obok - przecież nie gryzę - dodał na co zachichotałam.

Kiedy usiadła obok mnie poczułem zapach wiśni. Tak cudowny i rozkoszny. Początkowo próbowałem nie zerkać na nią jednak zrobiłem to .Ostrożnie obróciłem głowę w jej stronę przyglądając się jej uważnie, po chwili jednak skupiłem się na jej oczach w których bił tajemniczy blask. Po chwili i ona obróciła się w moją stronę przyglądając mi się. Byłem ciekaw o czym teraz myśli.
Bez chwili zawahania zbliżyłem się do niej i musnąłem lekko jej usta. Odsunąłem  się od niej po czym nie widząc jej sprzeciwu powróciłem do dalszego całowania pogłębiając tym samym pocałunek. Pod wpływem emocji objąłem ją i wziąłem na ręce kładąc na trawie, a sam położyłem się na niej. Nie wiem dlaczego ale teraz nie liczyło się dla mnie to, że mam dziecko z inną kobietą. Zatraciłem się w tej fantazji dotykając każdy centymetr jej ciała. Chciałem aby ta chwila trwała wiecznie.
- Sas...uke
- Hmm...- otworzyłem oczy całując ją dalej.
- Nie powinni...śmy - odparła między pocałunkami. Po chwili odepchnęła mnie lekko od siebie i wstała. Bez zastanowienia wstałem za nią i złapałem za dłoń.
- Przepraszam - odezwałem się gdy w końcu spojrzała na mnie.
- Wiesz, że nie możemy - odparła spokojnie.
- Dlaczego? - spojrzałem na nią - przecież możemy spróbować może nam się to uda.
- Ty nic nie rozumiesz czy nie masz pojęcia w jakiej jesteś sytuacji -  uniosła się wyrywając swą dłoń. - jeśli nie to ja Cię uświadomię masz narzeczoną, która spodziewa się twojego dziecka a to moja kuzynka i ja nie mogę jej  tego zrobić mimo tego jakie są po między nami relacje.
- Wiem ale nie muszę z nią aby opiekować się naszym dzieckiem. - odparłem zbliżając się do niej - Sakuraa...czy nie rozumiesz, że ja się w tobie zakochałem.
- Przestań - zaczęła machać rękoma - mam dosyć daj mi spokój i zajmij się sobą. Uwierz nigdy ans nie było i nie będzie.
- Alee..
- W piątek wylatuje. - uświadomiła mnie, a ja po prostu zaniemówiłem - więc nie szukaj mnie to dla mnie zakończenie tego co było po między nami. - odparła i podeszła do mnie po raz ostatni i złożyła krótki pocałunek. Jednak ja przycisnąłem ją do siebie i pocałowałem bardzo mocno i namiętnie chcąc ostatni raz jej skosztować i zapamiętać ten smak jej ust. Gdy ją puściłem w jej oczach pokazały się łzy, które po chwili już spływały po jej lekko zaróżowionych policzkach. Chciałem dotknąć i pogłaskać ją, ale ona cofnęła się i szybko ruszyła do domu.

Nie mogłam, nie wytrzymałam,  pozwoliłam sobie na to aby moje łzy spływały z mych oczu. Zapłakana skierowałam się do domu, ale nie nagle potknęłam się i upadłam na kolana. Przez chwilę nie ruszałam się i byłam cały czas w tej samej pozycji. W końcu się podniosłam i weszłam do domu od razu kierując się do pokoju. Z bólem i grymasem na twarzy usiadłam na łóżko i dopiero teraz spojrzałam w dół gdzie zauważyłam, że mam ranę na kolanie. Niby lekkie zadrapanie jednak strasznie piekło. Z bezsilności rozpłakałam się jeszcze bardziej. Ułożyłam się na łóżku i przecisnęłam do siebie kolana, zasypiając.